życie potrafi zaskoczyć…
pamiętacie znajomych z domkiem po babci?… otóż znów zaprosili Frytkę do siebie… jako, że drogę już dążyła poznać, to i owszem, z zaproszenia skorzystała… i choć to środek tygodnia (no dobra, czwartek to już druga połowa…) to co tam… zdecydowała się Frytka…. na piątek szefowa zapowiedziała swoją nieobecność więc ‚hulaj dusza – piekła nie ma…” czy jakoś tak… oczywiście, tak naprawdę, o żadnych szaleństwach mowy być nie mogło, bo samochodem własnym i osobiście Frytka pojechała… jako, że spotkanie odbywało się po południu, to i przeciągnęło się do wieczora… w końcu mus było wracać… zapakowała się Frytka do auta i w drogę… jako, że znajomi na wsi mieszkają, to okoliczności powrotu mocno niesprzyjające… znaczy zimno , ciemno i do domu daleko… pora późna, za oknem zima… ale ok. jedzie sobie Frytka spokojnie… muzyki słucha… i w pewnym momencie jakieś takie nieodparte wrażenie ją dopadło, że coś się zmieniło… tylko co?… oto jest pytanie… droga ciągle jest… kierownica na swoim miejscu… lusterko w gotowości ( w razie potrzeby szybkiej korekty makijażu…) …. hmm, co jest nie tak?… i w końcu Frytka zajarzyła… coś do niej mruga.. znaczy nie coś tylko punkcik jeden, znaczy się kontrolka… i nie dość, że mruga to jeszcze kolor zmieniła… do tej pory była zielona a teraz pomarańczowa się zrobiła… i taka nerwowa jakaś, miga i miga… się przyjrzała Frytka dokładnie… od czego to światełko jest? …. no oczywiście, najprostsza i najbardziej oczywista odpowiedź ciśnie się na usta… kur** mać, no tak, zapomniała Frytka przed wyjazdem zatankować i teraz się smok paliwa domaga… pięknie… a tu szczery las, ciemno, że oko wykol… TIR-y tylko, niezrażone niczym, mkną w tej ciemności… a Frytka?… no cóż, zimne poty ją oblały i już zaczęła wizje ponure snuć… już widziała swoje zamarznięte ciało wleczone przez wilki w gęsty las… albo jak siedzi w swoim aucie na poboczu, wśród ciemności, a tu jakiś psychopata piłą mechaniczną ją atakuje… w bardziej „optymistycznej” wersji widziała siebie pchającą swoje auto do najbliższej stacji benzynowej … tylko, kurna, gdzie ona jest?… jechała więc Frytka dalej, błagając w duchu, o stację z paliwem… niechby ono było nawet po 10 zł za litr… ale NIECH BĘDZIE!!… i, albo prośby Frytki wysłuchane na górze zostały, albo po prostu stacja w tym miejscu była od zawsze … podjechała Frytka pod dystrybutor, wysiadła i rozgląda się… no kurna sama jest… na parkingu niedaleko jakiś TIR zaparkowany ale… czy ktoś wie, kto w środku siedzi?… a może to właśnie ten od piły mechanicznej?… a więc stoi Frytka i czeka na obsługę, która się uparła i przyjść nie chce…. się po chwili Frytka zorientowała, że jednak sama będzie musiała zatankować ale wszak to dla niej nie pierwszyzna… no to do dzieła… podeszła Frytka do klapki od korka, przycisnęła w odpowiednim miejscu i … nic… nie otwiera się… a zawsze się otwierała… próbuje i próbuje a skutek wciąż ten sam… klapka zamknięta… a skoro klapka zamknięta to wlew do baku niedostępny…. jak wlew do baku niedostępny to paliwa Frytka nie naleje… jak paliwa Fryta nie naleje to … nie pojedzie dalej… na takie dictum nowe siły we Frytkę wstąpiły i z większym zapałem do „otwierania” klapki się zabrała , co nie zmieniło faktu, ze klapka wciąż zamknięta… nie pomagało naciskanie, głaskanie, podważanie, proszenie i … rzucenie paroma (he he he) niecenzuralnymi słowami … w ferworze walki z przedmiotem martwym nie zauważyła Frytka, że na stacje podjechała jakaś osobówka… dopiero jak usłyszała głos: „może w czymś pomóc?” to podskoczyła do góry… i w jednej sekundzie , oczami wyobraźni, której jak wiadomo posiada Frytka w nadmiarze, już widziała swoje rozczłonkowane ciało walające się po lesie… no ale mus było się opanować, co też Frytka uczyniła… spojrzała na mężczyznę, co by realnie zagrożenie ocenić … przed nią stał szczupły, dość wysoki mężczyzna w okularach… i tu odetchnęła Frytka z ulgą, nie miał piły w ręce … ani innych niebezpiecznych narzędzi też… „może pomóc?’ – zapytał ponownie… Frytka uśmiechnęła się niepewnie i powiedziała:”no… bo… otworzyć się nie chce… a zawsze się otwierało no”… w oczach nieznajomego dało się, pomimo lekkiej ciemności, zauważyć jakieś błyski… rozbawienia czy cuś… i coś jeszcze. ale w tym momencie nie potrafiła Frytka określić co.. mężczyzna popróbował na spokojnie klapkę od baku otworzyć ale jemu też nie poszło… „he he he” – pomyślała Frytka.. (oczywiście bez złośliwości pomyślała…) … a mężczyzna niby coś tak grzebał, niby coś próbował ale co jakiś czas zerkał na Frytkę… tak jakoś dziwnie zerkał… wyglądało jakby usiłował sobie coś skojarzyć… Frytka znów się z lekka zaniepokoiła bo może i nie wyglądał groźnie,właściwie to nawet sympatycznie wyglądał tylko… czemu się tak przypatruje?… w pewnej chwili mężczyzna zapytał: „a pani zamknęła samochód, na kluczyk? „… no tak – odpowiedziała Frytka (bo ma jakiś taki odruch bezwarunkowy, że jak wysiada z auta, to je od razu zamyka..) „a no to jesteśmy w domu” – na obliczu nieznajomego widać było wyraźną ulgę… „niech pani otworzy” – poprosił, cały czas przypatrując się Frytce… zrobiła co mówił i … TADAM!!! … klapka tym razem dała się otworzyć… okazało się, że niektóre auta (w tym to Frytki…) mają taką blokadę, że jak zamek w drzwiach zamknięty to do baku też się dostać nie można… Frytka z wielkiej radości nieomal rzuciłaby się panu na szyję gdyby nie powstrzymał jej jego wzrok… skupiony ale lekko rozbawiony… w końcu mężczyzna powiedział: „mogę panią o coś zapytać?..” ….”oho – pomyślała Frytka z zadowoleniem – zaczyna się, mój seksapil daje znać o sobie”… a z lekką rezerwą powiedziała: „proszę…” … „czy pani (tu nastąpiło lekkie zawahanie…) jest Frytką?”… no wszystkiego by się Frytka spodziewała ale nie czegoś takiego… że na zapyziałej stacji benzynowej, w środku lasu, w środku nocy (no prawie… ) usłyszy coś takiego… zdziwienie malujące się na jej twarzy musiało zrobić piorunujące wrażenie na nieznajomym bo wybuchnął śmiechem… tego już było za wiele, prawie, że się Frytka na to oburzyła… prawie, bo jednak zaskoczenie jakie ją owładnęło, nie pozwoliło jej do końca odzyskać mowy … „czy Ty jesteś Frytka?”- powtórzył on… „bo ja jestem …. Desper”… tego co się działo później nie sposób opisać jednym zadaniem… od totalnego zaskoczenia, przez rozbawienie, po radość… nieśmiałe powitanie, uścisk ręki, jakiś cmok w policzek… no masakra po prostu…. ale bardzo przyjemna masakra… kiedy już się Frytka otrząsnęła z pierwszego szoku, stwierdziła że skoro się tak niespodziewanie spotkali ( i to przed planowaną „randką’..) to powinni to wykorzystać…. na rozmowę oczywiście, żeby nie było… i tak zrobili,… Desper, jako dżentelmen, zatankował auto Frytki ( a w tym czasie Frytka zdążyła zrobić ogólny ogląd i stwierdziła, że On jest ok…) po czym usiedli w maleńkiej knajpce przy stacji i pogadali… jak dobrzy znajomi bo przecież w jakiś sposób się znali…. no może Desper więcej wiedział o Frytce niż ona o nim ale … było naprawdę sympatycznie ale szczegóły zachowa Frytka dla siebie… zanim się obejrzeli minęła godzinka i trzeba było jechać dalej… jako, że jechali w przeciwne strony to, choć szkoda, trzeba się było pożegnać… wsiedli do swoich samochodów i … pojechali… jedzie sobie Frytka, i myśli o tym niepodziewanym spotkaniu, i myśli…. i widzi, że nic nie widzi… znaczy się drogi nie widzi bo….. była tak zakręcona, Frytka znaczy się nie droga, że …. świateł nie zapaliła, ha ha ha….. ale jedno już Frytka wiedziała…. że planowana randka będzie wyjątkowa….
i niech ktoś teraz powie Frytce, że przypadek nie odgrywa żadnej roli w naszym życiu …
Ty kobieto graj w totka!!;)))
no kurna gram i ….. doopa blada 🙂
Ty wiesz,że czekam na dłuuuugiego maila;)))Szczegóły, szczegóły! ;DD
a czekaj, czekaj, ha ha ha … szczegóły są dla mnie i dla Despera… no chyba, że oznaczą blog 18+
znakuj i dawaj, podpisuję się pod Miśką 🙂
a co Wy takie ciekawe, co? poza tym muszę Despera o zdanie zapytać, w końcu to nasze wspólne szczegóły są 🙂
oj tam oj tam, jaka Ty się szczegółowa zrobiłaś 😉 poza tym nie namawiamy Cię na publiczną publikację, ale jedynie na publikację na naszych mailach 😀
ha ha ha… musiałabym usiąść na spokojnie i to ogarnąć… a ja w pracy jestem teraz… 🙂
Ja też, ale powiem Ci w sekrecie, że mi się nie chce jak cholera!!!!!!! Może zbiorowo zacznijmy wszyscy udawać, że jest sobota, to nas puszczą do domu? Późno wczoraj w sumie wróciłam, jelenie po drodze widziałam, tira w rowie, auto też, szczerzyłam się na spotkaniach i rozmowach – chodźmy do domu, co?
chętnie bym się zerwała Tygrysie, może faktycznie taka
zbiorowa hipnoza by pomogła?… ale może na kawę jakąś
skoczymy, bo do domu to mi się wracać nie chce 🙂
No to lecimy – jeszcze nie piłam, więc akurat – już czuję,
że potrzebuję. Możemy Despera zabrać 🙂
to się go zapytaj czy idzie, też w pracy jest,
he he he
A pierdzielisz? za przeproszeniem, żartujesz sobie?
Czy Ty sobie zdajesz sprawę, jak cholernie szeroko mam w tej chwili otwarte oczyska?
nie pierdzielę, serio serio …. a czy Ty możesz sobie wyobrazić, jak szeroko miałam otwarte ja wczoraj,?! oczyska i nie tylko?! … bo otwór gębowy też?!… aż mi słów zabrakło, co mi się rzadko zdarza, ha ha ha
ojacieżniepierdzielę!!!!! Ale czad 😀
no czad!!! ale wiesz, jak super było, kiedy pierwszy szok odpuścił?… z Despera naprawdę fajny facet jet 🙂
Zaraz się tu pojawi, żądny większej liczby komplementów na temat swojej szanownej osoby 😀 zdjęcie zrobiłaś? dokumentację zebrałaś? Wiesz, jaki mam adres? Wiesz, gdzie masz to wszystko przesłać?
Tygrys, matko święta, powoli… daj mi się trochę samej tym
nacieszyć 🙂
Ależ, ależ już i tak się zarumieniłem, jak sztubak przy seksownej nauczycielce!!
a czemuż się zarumieniłeś?
Och przecież ja nieśmiały chłopak jestem, a tu tak
publicznie na mój temat, jeszcze na dodatek
komplementa się trafiły, no to dziwisz mi się
jeszcze!! Dobrze, że na rumieńcach się kończy bo
jeszcze mógłbym z wrażenia zacząć się jąkać, a w
pracy też jestem oooo!!
z tego, co wczoraj widziałam i słyszałam, to wcale
taki nieśmiały nie jesteś, nie kryguj mi
się tu… 🙂 a jak nie chcesz publicznie to nie
trzeba się było z tak „znaną, publiczną” osobą jak
Frytka spotykać :))))
Desper – poddajemy się zbiorowej halucynacji i
udajemy że jest sobota, dzień wolny. Idziemy na
kawę – przyłączysz się do nas? Zapraszamy 🙂
Jasne, że się przyłączam, ale SOBOTA???? Buuuu
sobotą to jakoś tak jakby nic z tego bo znów w
pracy będzie!! Ale może zhalucynujmy niedzielę,
a po niedzieli nie poniedziałek tylko drugą
niedzielę?? Hmm na kawę powiadasz?? A może
gorące piwo??
Kawa, piwo, grzane wino – możemy też na
narty gdzieś skoczyć wspólnie 🙂
Tygrys nie szalej z tymi nartami, On jest ze mną na
jutro umówiony na randkę przecież, musi być cały 🙂
Ale dlaczego te narty nie?? Popatrzę, pokibicuję,
ba nawet założyć pomogę zdjąć też no narty i nie
tylko:)) Więc przetrwam w całości do jutrzejszego
wieczora:)
oj widzę, że spodobała Ci się myśl wypadu z
kobietami… i Ty twierdzisz, że nieśmiały
jesteś, no proszę Cię 🙂
A co?? Same te narty chcecie nosić, przyda się
Wam ktoś do pomocy:)) A po tym grzanym winie,
to co same ?? I sama widzisz, że mogę się
przydać:))
no to jedź, jedź, pomagaj… ja za nartami nie jestem …
Znaczy, nie jeździsz na nartach jako i ja nie potrafię??
A to Tygrys będzie demonstrowała swoje umiejętności,
dla czepialskich narciarskie umiejętności, a my
podziwiać będziemy:))
nie, nie jeżdżę… bo ja bardziej za ciepełkiem jestem
a nie za marznięciem na stoku… i chyba nawet wyczyny
Tygrysa nie są w stanie mnie przekonać 🙂
Taaaaa wyczyny na stoku, jak już skrzyknęłyście się,
że pierogi Miśki lepsze;(
no toż Ciebie na pierogi też możemy zabrać….
lubisz?
Pytanie!!! Pewnie, że lubię:)) Oraz chętnie pojadę
z wami:))
życie składa się z przypadków;-) a przygoda nieźle, nieźle;-) powtórzę za Miśką , graj w totka;-)
żeby to było takie proste, he he he 🙂 a przygoda, nawet nie wiem jak to określić…. ile takich przypadków zdarza nam się w życiu?.. bo mnie nie często jednak… ale było naprawdę super…
nie liczy się ilość tylko jakość;-)
jakość mojego spotkania z Desperem jak najlepsza 🙂
właśnie, więc nie ważne, że mało w naszym życiu tych przypadków, ważne żeby były takie..;-)
powiem Ci Jazzu, że bardzo ważne, zwłaszcza jeśli coś się w naszym życiu psuje to wtedy takie miłe wydarzenie podnosi człowieka na duchu 🙂
a czy ja wpadłam do spamu z jednym komentarzem???
a zaraz sprawdzę
Się teraz zastanawiam, co powiedzieć, no bo………………. no fakt „gupio” wyszło z ta klapką, że tak długo się nie poddawała, ale skądże ja, biedny żuczek, mogłem przewidzieć, że ….no że zablokowane zostały drzwi!! A z Tymi wielkimi oczyskami to Frytka przesadza, wcale nie były takie wielkie, tym bardziej z tym drugim elementem ciała:)
jak nie były wielkie, Desper, ja wyraźnie czułam że powieki mam na czole, jak po dobrym liftingu, he he he… a z klapką, to wiesz, nawet najlepszym się zdarza… zamotać 🙂
Wcale takie wielkie nie były nie:)) A ten lifting to niby komu, bo z pewnością to co widziałem to nie powinno być, pod groźbą kary, poprawiane:)
oj tam, cukrujesz teraz… zresztą napisałam już, że dżentelmen z Ciebie więc się nie dziwię… ale już ja swoje wiem 🙂
Jestem przekonany, że nie obiektywna jesteś, w końcu to ja się na tym bardziej znam oooo!! Ch8irurigia plastyczna w tym przypadku przegrała sromotnie z naturą, może się tylko uczyć, brać przykład:)
na chirurgii plastycznej też się znasz??? no, no… pod wrażeniem jestem, nieustającym zresztą od wczoraj 🙂
Się naprawdę zacznę jąkać ooooo!! Znam czy nie wiem, że w twoim przypadku nie ma nic do roboty!!
niech tak będzie, w końcu nie będę przekonywać Cię, że mam
coś do poprawki, działałabym na własną szkodę 🙂
Ależ, ależ przekonywać możesz, ba nawet liczę na to
przekonywanie, zwłaszcza, na własnołapne
sprawdzenie tego czegoś co miało by być do
poprawki:))
a co byś chciał własnołapnie sprawdzać? na razie
na oczach musisz polegać 🙂
Czy mam rozumieć, że na razie tylko uciecha dla
oczu?? Dla łapek nic??
ano to się okaże w trakcie, jak nam się sytuacja
rozwinie… nie trać nadziei 🙂
Nadzieja zdycha ostatnia, a Sewerynek Krajewski
śpiewał kiedyś „nie spoczniemy nim dojedziemy”
Desper, tyle na ten temat już pisaliśmy w ciemno, że
chyba nie myślisz, że teraz, gdy się już poznaliśmy,
to tak łatwo Ci odpuszczę?
Ale nawet nie próbuj, odpuszczać haha:) Właśnie
liczę, że taryfy ulgowej nie będę miał 😉
nie zamierzam, chcę nasze spotkanie wykorzystać
jak najlepiej, w końcu już mniej więcej wiem
jaki jesteś… i podoba mi się to 🙂
Brzmi wielce obiecująco:)) Przy czym jestem
dokładnie tego samego zdania:)) Co do
wykorzystania:))
już wczoraj zauważyłam, ze w wielu sprawach mamy
jeśli nie takie samo, to podobne zdanie, więc …
czuję, że będzie super, przede wszystkim będziemy
mieć więcej czasu 🙂
Haha i zdecydowanie lepsze miejsce, niż knajpka na
stacji paliw:) A zbieżność zdań, faktycznie
zastanawiająca jest, ale przy okazji wielce
przyjemna:)
I jak sądzę nie masz na myśli otworu gębowego, jak napisała Frytka??;))
Miśka, o co Tobie chodzi????? 🙂
Miśka o co Tobie chodzi????:)
Buhahahahahha, ja dzisiaj nie popracuję :D:D:D już to wiem 😀
coś mi się wydaje, że ja też nie, ha ha ha… może trzeba było zostawić to na weekend?
-Słowa Despera – A z Tymi wielkimi oczyskami to Frytka przesadza, wcale nie były takie wielkie, tym bardziej z tym drugim elementem ciała:) – stąd moje pytanie – I jak sądzę nie masz na myśli otworu gębowego, jak napisała Frytka??;))
Co Wy tacy zakręceni?;)
a ….rozumiem
praca!
Misiu, lepiej nie kontynuuj – chodź z nami na kawusię 🙂
nie idę! Dziś lepie pierogi! W ilości z lekka 150 sztuk!;))
a z czym?
z kapustą i grzybami – wczoraj kroiłam, gotowałam, smażyłam;))
zaraz się pakuję i jadę do Ciebie… może w zamian za pomoc dostane kilka?
Jesooooo, Miśka, pakuję się i jadę! Będę wieczorem!
A piwo, grzane wino, narty?? A powiadają, że faceci to łakomczuchy!!
hehe, pakujcie się i jazda! Wspólne lepienie pierogów to
wielka frajda;)) Co tam narty! skoro do pierogów będę
i JA;))
ja na narty nie jadę, do Ciebie wolę 🙂
Buuuu i tym oto sposobem poszła się tuptać jutrzejsza
randka, grzane wino, ehhhh kobiety!!
jak poszła?!?!?!… rezygnujesz z randki na rzecz
pierogów?!?!?! a poza tym, randka jutro,
pierogi dziś….no tego się nie spodziewałam….
Dobra dobra, skoro pierogi dziś to ja mogę i na
pierogi i na randkę:)) Żadne pierogi bnie
wygrają z randką, zwłaszcza, że ta randka z
Tobą jest:)
no to mnie nie strasz więcej takimi tekstami, bo już
pomyślałam, że … może coś wczoraj zrobiłam lub
powiedziałam nie tak…
Ja straszę?? A kto na pierogi się kusił i grupową
wycieczkę organizował hę? O zawał serca mało nie
przyprawił?? Może ja co??
no dobra, przyznaje się, trochę mojej winy jest…
ale wiesz, że ja z randki nie zrezygnuję,
szczególnie po wczorajszym 🙂
No dobra w sumie tego zawału nie dostałem, więc
nie jest tak źle, a rezygnować ja też nie chcę:)
no cieszę się, bo nie chciałabym w żaden sposób
Twojemu zdrowiu zaszkodzić 🙂
Desper – napijemy się piwa z Miśką podczas lepienia i
zajadania pierogów. Misiu, a mogę z podsmażaną cebulką
konsumować?
Ale, czy w takim układzie mam rozumieć, że zabierzecie
mnie ze sobą?? Do Miśki?? Ryzykowne nieco bo pierogi
z grzybami i kapustą to wchłaniam w ilościach
hurtowych:)) Nooo dobra obiecuję zostawić coś
dla pozostałych też:))
Desper „se” nalepimy i „se” w miłym towarzystwie
zjemy 🙂 I oczywiście, że zgarniamy Cię po drodze,
uszczęśliwiając Miśkę po kokardkę takim doborowym
i licznym towarzystwem 😀
Super, nawet mogę nadzorować gotowanie tych
pierogów ooooo! Wiesz tak, żeby nie było ,
że bezużyteczny jestem, że na krzywego ryja
się załapałem:)) O nadzorować rozbieranie……
tfu obieranie cebulki też mogę, będę
przydatny, zobaczysz:))
Możesz nadzorować rozbieranie cebulki :)Tylko
coś Misia ucichła… przerażona wizją tak
licznych gości uciekła biedna przestraszona
i się chowa. Misiu! Pomożemy Ci lepić! Nie
zjemy wszystkiego! Słowo!
Kurna chyba nie liczyła na taki tłok w kuchni:) Ale
możemy obiecać, że nie zjemy wszystkiego i
posprzątamy po sobie oooo!!
Możesz wszystko, ale bez piwa;)
Dooobra piwo na mieście będzie:)
pójdziemy do tej meksykańskiej knajpki co byłyśmy
ostatnio z Miśką, poznasz pana Krzysztofa 🙂
obmyślam plan poszerzenia kuchni!!!!!!!!!!!!
na schody wylegniemy jak coś :))))
Miśka sugeruje nie wprost, że woli wino 🙂
ja informuję wprost, że Miśka wcale nie pije alkoholu 🙂
Nie ma sprawy, mogę grzanie wina też nadzorować:)
W końcu podzielną uwagę mam:) Ale do tej
meksykańskiej knajpki to nie wiem, w końcu po co
mi konkurencja:))
ależ ta konkurencja to tylko w sprawie Miśki, ja nic
do pana Krzysztofa nie mam 🙂
Znaczy, poza lepieniem pierogów, mamy jeszcze
pomóc z remoncie kuchni? Okej, zawsze lubiłam
robótki ręczne 😀 takie tam stukanie młotkiem
w gwoździki
Przecież damy radę no nie?? No kto jak nie MY:)
Jakaś zmiana płytek gipsy, gładzie nie ma
sprawy się zrobi:)
Aaaaa, jak tylko Miśka to spoko, możemy
meksykanę też odwiedzić:)
no a co Ty o mnie myślisz, że ja będąc z Tobą, za
innymi się będę oglądać?.. no to Cię informuję,
że obecnie tylko Tobą jestem zainteresowana 🙂
Ekhm, teraz to jestem spłoniony jak młody rak,
ręce mi się trzęsą i słowa wydusić z siebie nie
potrafię oooo!!
ale chyba nie ze strachu?!
No ja bym się porozglądała, bo Krzysztof stanowczo
nie w moim typie!
no jak nie w Twoim?! to czemu mu mówilaś, że
jest przystojny?
Muszę przyznać, że ja się wczoraj rozglądałam 🙂
nie jestem grzeczną dziewczynką… Misiu, to
sobie obie popatrzymy i się porozglądamy 🙂
Teraz nie jest w typie?? Heh, a to kto chciał do
domu go brać:) Ale jak nie chcesz Krzysztofa to
możesz się porozglądać czemu nie:)
No chyba, że Pan Desper tak nas ujmie, i zdoła
na chwilę odwrócić swój wzrok od Frytki
(i jeszcze Frytka ten wzrok będzie zmuszona
puścić), to wtedy nie będzie potrzeby
rozglądania się 🙂
Nie wiem jak Misia, ale ja się tu deczko zbędna
czuję – tu takie zauroczenie się pęta między
nogami, że nie ma wyjścia – trzeba sobie inny
biekt znaleźć… Chyba, że nie trzeba 🙂
Mówiłam,że fajnie wygląda w tych malunkach!!!!!!
I Desper masz jakieś złe wieści – DZIECIOKA
bym nie chciała;)i do domu nie chciałam brać!;)
Nie obiecuję niestety, moja podzielność uwagi w
takich sytuacjach nie działa, skupiam się tylko
i wyłącznie na jednej …….. osobie:)
Się zagęściło nieco:) Nie wiem czy dziecioka czy nie,
ale takowe wieści gdzie się tam pałętały:) A
przecież tygrys, nic nie stoi na przeszkodzie
abyś się porozglądała skutecznie 🙂
no właśnie, nie o otwór gębowy pytasz, więc o co? a że zakręcenie, dziwisz się? ha ha ha
Jakieś mocno odległe wnioski wyciągasz:) Właśnie chodziło mi o tego przysłowiowego karpika:)) Tylko czy jestem w stanie Cię przekonać?? No i fakt praca frapująca mocno jest i zakręca nieźle:))
no ja akurat nie miałam pracy na myśli, w sprawie zakręcenia, ale niech będzie 🙂
Ale co w takim razie?? Śnieg i mróz już dni kilka jest, więc nie powinien tak działać:))
a może wrażenia ze spotkania nieoczekiwanego ale … bardzo miłego tak działają?… no przynajmniej na mnie, Ty może jesteś na takie rzeczy bardziej odporny
no proszę, proszę, jak to się dopomina,mężczyzna nieśmiały, o komplementy!haha;))
właśnie, właśnie… na komplementy każdy łasy 🙂
Ale że niby ja?? OJ nooooo:)
jak już napisałam – bardzo fajny facet z Ciebie, i niech mi inni zazdroszczą, że Cie znam 🙂
CO do zazdrości to jestem zdania, że to mi się ta
zazdrość należy, że to ja CIEBIE znam:)
ehh, czarusiu 🙂 tyle, że wiesz, na na mój blog
wchodzą głównie kobiety, a one o mnie zazdrosne
to raczej nie będą 🙂
Aj tam, chodzi mi o facetów, którzy nie mieli okazji
Cię poznać, a zwłaszcza o tych co znają Cię z
widzenia, ale nie mieli okazji pogadać, wypić z Tobą
kawy….ba umówić się na randkę:)
to w ramach solidarności plemników tak się
przejmujesz innymi mężczyznami?… ja się
cieszę tym, że to Ty masz tę możliwość 🙂
W ramach owej solidarności to ja się cieszę, że mają
mi czego zazdrościć haha:)
dziękuję 🙂
O kurcze… Ale historia.. Ja wyznaję zasadę, że nic nie dzieje się przypadkiem. Wszystko dzieje się po COŚ, zwłaszcza jeśli dzieje się na życiowym zakręcie 🙂
wiesz, że też mam takie nieodparte wrażenie, że właśnie po „coś” to się zdarzyło właśnie teraz 🙂
Cieszę się, gratuluję, oraz niech tylko takie przypadki zdarzają się w Twym życiu 😉 Chociaż nie powiem, ubawiłam się po pachy czytając, zwłaszcza fragmenty o pile mechanicznej i rozczłonkowanych zwłokach. Nie, żebym tego życzyła Tobie, ale ….tak jakoś powstrzymać się nie mogłam ;-))))
a no bo wiesz Akularku, ja baaaaardzo bujną wyobraźnię mam w takich sytuacjach, zresztą okoliczności przyrody nad wyraz sprzyjające takim wyobrażeniom były…
Yyyyyyy… masz coś przeciw wilkom?!
na ogół nie … ale jak targają moje ciało w głęboki las….
Bidula… A dużo razy już tak targały…?
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
no….. jeszcze ani razu… ale mogą przecież kiedyś, nie? i to mi się na pewno nie będzie podobało :))))))
A skąd wiesz?! Najpierw trzeba spróbować! 🙂
to ja bym jednak wolała, żeby to …… Desper mnie do lasu wciągnął a nie te wilki, ha ha ha
Nie znam Despera, więc nie jestem w stanie ocenić. Póki co,
preferuję wilki 🙂
he he he 🙂
Jeśli Desper jest błękitnookim blondynem bez zarostu na
twarzy, to gotowa jestem porzucić wilki 🙂
dokładnie tak jest 🙂
Ups……………
🙂
No dobra, wilki podobały mi się najbardziej:)) Klapeczka też. Ciało wleczone do lasu tudzież rozczłonkowane widziałam oczyma wyobraźni… Spotkanie – a może ono wcale nie takie przypadkowe? Może się Desper przed randką chciał przygotować? Na przeszpiegi się wybrał..:) Wy tam wszędzie gdzieś blisko siebie mieszkacie, tylko ja kurna na jakimś dzikim zachodzie…
ha ha ha, widzę, że miłośniczka przyrody z Ciebie… spotkanie jak najbardziej przypadkowe, bo zobacz, wystarczyłoby żebym zatankowała samochód przed wyjazdem i … spotkania by nie było… wcale nie mieszkamy wszyscy blisko, całkiem niezłe odległości nas dzielą…. a Ty, to chyba nie tak daleko do Poznania masz co?… a sprawie tych dzierganych, to już mam pomysł ale to Ci napiszę na maila 🙂
Zapraszam po odbiór nagrody
nagroda!? a za co?
oj potrafi, potrafi hehehe niezwykłe to zupełnie
się uśmiałam…
to dobrze, ze przyczyniłam się do dobrego nastroju 🙂
O TY!!!! No kurza twarz:) I dalej nic z sensem nie napiszę, bowiem mnie zatkało:)
się odetkaj, bo nie chcę nieszczęścia żadnego!!!! jak już odzyskasz oddech to wróć 🙂
No bo ci powiem, że to niesamowite jest:)
To jest bez wątpienia ZNAK:)
ino jaki?
ooo, widzę, że odzyskałaś mowę :)))) powiem Ci NIka, że też się zastanawiam, co los chce mi powiedzieć, mocno się zastanawiam…
🙂
dokładnie tak, nic dodać nic ująć… i witaj 🙂
przypadki NIGDY nie są przypadkowe :)))) Ja już o tym dobrze wiem :))))
no Ewa, a powiedz, nie byłoby czystym przypadkiem, gdybym to wtedy, na tej imprezie, była JA a nie nie mój sobowtór?… już byśmy się znały, ha ha ha 🙂