weekendowy „odpoczynek”….
po całotygodniowych (a szczególnie piątkowych….) zawirowaniach w pracy miała Frytka chęć przeżyć spokojny weekend… pragnęła tego odpoczynku jak kania dżdżu, żeby zresetować umysł i nabrać sił do dalszej walki … ale, że jak wiadomo, rodzinę Frytka posiada to i plany weekendowe modyfikacji ulec musiały… właściwie to za sprawą jednego członka tej rodziny w postaci Męża… otóż najwyraźniej wziął sobie członek ten za punkt honoru coby Frytce czas umilić, żeby się biedna nie nudziła i w gnuśność przesadną przez nadchodzące dwa dni nie wpadła… tak więc, jak sobie umyślił tak zrobił… pamiętacie, że ostatnimi czasy na spokój ze strony Męża Frytka specjalnie liczyć nie mogła więc zaskoczenie tym razem duże nie było… wkurw…. , wkurzenie znaczy się, natomiast z tego powodu już jakby większe… rzekłaby Frytka nawet, że tak „zawścieknięta” nie była jeszcze nigdy… jako, że sobotni wieczór upłynął na „rozmowach na tematy o zabarwieniu egzystencjonalnym”, co w efekcie skutkowało głośnym podawaniem argumentów z obu stron, to w niedzielę postanowiła to Frytka odreagować… jak postanowiła tak zrobiła… w celu „odreakcji” udała się Frytka do zaprzyjaźnionego baru, w towarzystwie starej (i stałej…) grupki znajomych płci męskiej… nic tak dobrze nie robi kobiecie na makijaż jak zainteresowanie kilku chłopa… niechby nawet byli znajomymi a zainteresowanie chwilowe… tak więc w towarzystwie kilku kolegów spędziła Frytka trzy godziny, nie myśląc o obowiązkach, kłótniach i tym co powinna a czego nie … nie myślcie oczywiście, że tak całkowicie i bez zahamowań oddała się Frytka rozrywce… zabawa – zabawą ale granice zwykłej przyzwoitości zachować trzeba… w końcu jest ktoś, kto zajmuje myśli i serce Frytki więc … ale każdemu należy się chwila wytchnienia od codzienności… w barze jak to w barze, o suchym pysku się nie siedzi… szczególnie gdy jest się kobietą i ma się znajomych… Frytka kobietą jest i jak wspomniała na początku, znajomych też posiada… a owi znajomi nie są skąpi i kobietę w potrzebie jakimś drinkiem zawsze poratują… tak więc śmierć z pragnienia Frytce nie groziła… oprócz tego, żeby smutno nad szklaneczką z trunkiem nie siedzieć, panowie zaproponowali grę w darta… znaczy się, jak Frytka to nazywa, w lotki…. ha, nie grała Frytką w tę grę ze sto lat ale co za problem sobie przypomnieć… to jak z jazdą na rowerze… chyba… tak czy inaczej do gry się Frytka nawet chętnie zgłosiła i …. poszło… nie wygrała co prawda ani razu (aż tak daleko uprzejmość panów nie sięgała, żeby przegrywać specjalnie…) ale i tak zabawy i śmiechu było sporo… efekt tego taki, że … dziś, po pierwsze wciąż odczuwa Frytka dolegliwości żołądkowe, po drugie prawa ręka odmawia współpracy… boli po całości, od ramienia do nadgarstka… jaki z tego morał?… ano taki, że czy to własny, czy obcy chłop, zawsze da kobiecie w kość…. a było lepiej w domu zostać i robótkami ręcznymi się zająć… od tego to ani żołądek nie boli, ani niedowładu ręki nie ma ………….
Lepiej rzucać w barze lotkami, niż w domu nożami…;)
Uściski serdeczne, aczkolwiek jak mniemam to nie ja zajmuje twe serce i umysł;)
yyyyyyy, hmmmmm, no wiesz Misia, że Cię kocham jednakowoż…… 🙂 …. a z tym rzucaniem to mogłoby się tak skończyć i nie wiadomo kto by oberwał a kto przeżył… buziaczki
Byłam pewna,że inteligentnie z tego wybrniesz;))
A na ból ręki zalecam odpowiedni masaż;)
no wiesz, odczuwam lekkie dolegliwości żołądkowe, natomiast główka, a co za tym idzie, inteligencja wrodzona, pracuje :)))) masaż bardzo i owszem, tylko chętnego muszę znaleźć…
Mówmy szczerze i otwarcie – Frytka ma kaca. bez owijania w bawełnę, że jakoby Frytce „woda” zaszkodziła, czy inne przekąski. W darta gra się fajnie, a najlepiej po 1-2 piwach, wtedy można niejednego mężczyznę wprawić w osłupienie, trafiając 2 x środek i potrójne 19, kończąc partię, gdy było się na szarusieńkim końcu 😉
oj można, można zadziwić choć mnie się teraz akurat nie udało, może dlatego, że piłam drinki a nie piwo? ale parę lat temu wygrywałam z chłopakami, ha ha ha. a poza tym, ani słowa o wodzie nie powiedziałam, że jakoby ona mi zaszkodziła 🙂
pamparam – lepszy wynik mam 😀 przynajmniej na chwilę 🙂
niby się cieszysz ale …. imienia się boisz podać, co Tygrysie? :))) a poza tym, wiesz, że nie na długo?
i to by było na tyle, Tygrysie :))))
No dobra, w pierwszej planszy już Was zostawiłam w tyle! Z racji święta czasu nie mam, żeby powalczyć dziś! Poza tym Tygrys też ma święto, najlepszego KOTECZKU, więc ma fory! DZIŚ!;))
a jakie to KOTECZEK ma święto, co???
imieninki MIAU ;))
Ooo czyż to pora na mruczenie 🙂
głodnemu chleb na myśli:)
a to było o Tygrysie;)
a dla Was pewnie każda pora dobra;))
Ummmm znaczy o jakim TY chlebku mówisz??
dyż i ponieważ takie MIAU to raczej
kotecki, a nie dorodny Tygrys 🙂
Mruszenie to zupełnie coś innego, niż miauczenie:)
Niech Ci Frytka zademonstruje;)
A dorodny Tygrys PCI żeńskiej miauczy !;))
a żebyś wiedziała, że mu zademonstruję !! 🙂
No tak jest różnica bo jak nadepniesz kotu no ogon
to nie będzie mruczał a zaryczy jako ten dorodny
Tygrys 🙂 A co to właściwie ma mi
zademonstrować Frytka ?
No i dobrze, bo to aż FSTYT, żeby jeszcze
nie wiedział:))
Właśnie, właśnie powinienem wiedzieć, powinna zademonstrować, najlepiej wszystko oooo !!
ale że co wszystko!!?? jak wszystko!!?? i może
jeszcze publicznie?? 🙂
A broń Boże aby publicznie!! Elegancko i z klasą sam na sam, no wiesz w cztery oczy:)
no tak, zapomniałam że miało być elegancko i
z klasą 🙂 jak to dobrze, że czuwasz nade
mną bom była gotowa tak już, i teraz,
i natentychmiast……..
Oj no wersja natentychmiast i już bardzo by mi
odpowiadała, jednakowoż nadal nie publicznie 🙂
Och ta żeby co niektórzy ciekawscy nie widzieli,
a co taki se egoistyczny jestem !!
Jak coś ciekawego , to ja też chętnie obejrzę:))
a co Ty Miśka kcesz obglądać, siem pytam
grzecznie?
No co TY ciekawego chcesz zademonstrować…:))
ufff….wybrnęłam;)
yntelygentna bestia z Ciebie :))))
No ba! Od MISZCZA się uczę;))
no BA!! ale mówisz o mnie czy o Desperze, że
tak zapytam?:)
hehe, że tak powiem…i tu SIEM pożegnam, moi MŁODZI przyjaciele, gdyż miałam męczący dzień;) a od jutra do czwartku będę wyjechana i muszę się spakować:)
Buziaki i proszę za mną zatęsknić;)) troszkę chociaż;)
Misia, nie wiem jak Desper ale ja już tęsknię… :))))
A chciałam zaznaczyć,że jest 1,45!!!
a nawet 1:46 :))))
Imienia nie podała, bo na drugim kompie nie zalogowana była, a ręka szybsza niż oko – wcisnęła, jak zobaczyła, ale wyhamować nie zdążyła 🙂 oraz nie cieszyłam się długo… ale na jednej planszy nadal rządzę!
też tak czasami mam, a nieraz to nawet myśl szybsza niż oko i czytam nie to, co napisane, ha ha ha…. jeszcze rządzisz :)))
aj tam aj tam, czasem człowiek musi inaczej się udusi;-) powiem szczerze, że ja w lotki też myślałam, że nie bardzo, i wyobraź sobie zostałam zataszczona lotka w łapę i rzucaj, to rzuciłam, zaświeciło, zazgrzytało, zagrało, wywaliło punkty.. no i załamka, i tak graliśmy i graliśmy, aż popadłam w doła, bo zejść prawie do zera toż największa łamaga tylko potrafi.. i jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że wygrałam.. bo im ktoś miał mniej punktów tym podobno lepiej.. the winner is.. ;-);-);-) ps. więc popytaj czy aby panowie Cie nie oszwabili;-)
kobieto, toż właśnie zejść do zera trzeba, i to co do punktu 🙂 moi nie oszukiwali, byłam przytomna to wiem… i jeszcze się odegram, mają to jak w banku 🙂
aha, to jak widać Ty bardziej uświadomiona niż ja;-) co do odegrania wierzę w Ciebie, bo kto jak nie Ty;-)
wiara czyni cuda ale kciuki też czymaj :))))
Cha, cha, cha…. Od robótek tez ręce by bolały!
od tego mnie nigdy nie bolą, serio serio 🙂
A co to za gra, po której kończyny bolą?
To ja wolę inne rozrywki.
to Ci powiem w zaufaniu (tylko nie mów nikomu), że po „innych” rozrywkach też mnie bolały kończyny… ale jaki to był słodki ból :)))
Dobra – nie powiem!
Jednym słowem weekend taki całkiem do du…. no do niczego nie był 😉 Ale, że Frytka miszczyni gry w ptaki dała se wyrwać zwycięstwo, w jakieś tam lotki to hmmmm zaskoczony jestem!! Jeszcze, że niby łapka boli??
Oraz dobry wieczór:)
a dobry wieczór 🙂 ano widzisz, Desper, bo mi ten sponsorowany doping chyba zaszkodził… ale nic straconego, jeszcze się odegram tylko do formy dojdę … a łapka boli, co w tym dziwnego?
Znaczy się, że nieodpowiednie drinki były, znaczy się nieodpowiednia osoba je przygotowywała oooo!! Gdyż z posiadanych informacji wynika, że nie zawsze takowe atrakcje się trafiały, no po drinku 🙂 A że łapka boli to wiesz dziwne, no bo po siłowniach to winnaś być w formie:)
no bo tak to jest, jak się człowiek (czyt. Frytka…) na innych zda ….jak widać wszystko jest ważne, i towarzystwo, i sposób podania.. zabrakło odpowiedniego i taki finał ..a Ty, zamiast mi siłownię wypominać, to może byś się użalił i jakiś masaż zaproponował?… albo chociaż noszenie siatek z zakupami przez kilka dni?… albo odśnieżanie samochodu nawet? … co?… 🙂
A nie mogę drinka przygotować?? Odpowiednio podać i towarzystwa podczas konsumpcji dotrzymać?? A masaż oczywiście, po spożyciu drinka, wiesz mięśnie bardziej rozluźnione są wtedy 🙂 Hmmm noszenie zakupów odśnieżanie samochodu, to wiesz ja proponuję że zrobię zakupy do pracy odwiozę i przywiozę 🙂 Kcesz??
kcem, bardzo kcem i proszę !!! … i drinka, i do pracy odwieźć, i zakupy , i masaż, i towarzystwo, …. i konsumpcja oczywiście jak najbardziej… a obiadek też przygotujesz? 🙂
Obiadek powiadasz, no pewnie że zrobię, ale bardziej liczyłem że
kolację no i śniadanie też 🙂
a to Ty chcesz się mną całodobowo zaopiekować?… się mi to
baaaardzo podoba 🙂
No tylko full opcja wchodzi w rachubę, a nie jakieś tam
półśrodki 🙂
a co jeszcze masz w zestawie, znaczy w pakiecie?
i czego w zamian będziesz żądał? … bo wiesz,
nie wiem czy sprostam 🙂
No wiesz w pakiecie to jeszcze pełna pomoc, bo
przecież boli Cię łapka no więc…….. pomogę
w rozbieraniu odzieży tudzież bielizny też,
pomoc w kąpieli jak najbardziej również i
wiele innych. A że niby doczytałaś gdzieś
coś o jakichkolwiek żądaniach??
doczytać to nigdzie nie doczytałam ale wiesz, w
dzisiejszych czasach, taka bezinteresowna pomoc
to rzadkość jest… ale wiem też, że z Ciebie
wyjątkowy mężczyzna jest 🙂
Ekhm wiesz, nie zawsze wyjątkowy znaczy dobry 🙂
Ale że nie żądam czy to oznacza, że nie liczę
no coś. Oraz na pewno sprostasz, wiem że tak 🙂
no tak, Ciebie panie Desper to faktycznie można
podciągnąć pod kilka „wyjątkowości”: wyjątkowo
złośliwy, wyjątkowo czepialski, wyjątkowo
wygadany, wyjątkowo romantyczny, wyjątkowo
inteligentny, wyjątkowo czuły… sam widzisz,
że prawie wszystko jest na plus 🙂 czy
komuś takiemu można czegokolwiek odmówić?…
OJ hmmmm no eeee tego, no się zarumieniłem ooo
i języka w gębie zapomniałem!!
Ty się zarumieniłeś? i języka zapomniałeś? no weź
Desper, nie może to być, żebyś Ty takiego
nieśmiałego udawał 🙂
Ależ jakie udawał!! Przecież zawsze twierdziłem,
że nieśmiały jestem ooo!! Ale wieeeesz,
zapomniałem to nie znaczy, że straciłem. Jest
na swoim miejscu i z pewnością się jeszcze
nie raz przyda 😉
no to kamień z serca bo się autentycznie
wystraszyłam że coś z nim nie tak ….
a to strata byłaby niepowetowana,
szczególnie dla mnie 🙂
No i czemu nie wchodzi tam, gdzie ma wejść???
Ja się zapytowuję???
Przecież pod tym,że On niby taki nieśmiały
miało być moje -niemożebnie , jak mawiała
moja babcia, a tu mnie wywaliło buuuu
A to wieszszsz, no trza patrzeć gdzie się
i co się wpycha 🙂 Się czasem można niemiło
zaskoczyć jak się nie patrzy 🙂
A co do tej straty to uwierz mi, że
strata obustronna by była 🙂
ale, że co Desper, boisz się, że w związku z
zagubieniem języka, swoich złośliwości nie
mógłbyś głosić?
Ależ swe złośliwości to ja głosić mogę tylkoż na
piśmie, więc ów język nie jest aż tak potrzebny 🙂
Ale…….. no chciałem wspomóc przy demonstracji
tegoż mruczenia i to by była ta niepowetowana
strata 🙂
ano jeśli tak, jeśli Tobie o mruczenie tylko chodzi,
to zgadzam się…. nie możemy dopuścić do takiej
traty 🙂
No niemożebne – jak mawiała moja babcia;))
Ale, że niby co takie niemożebne jest?? No i jestem pod wrażeniem, że Twoja babcia czyta bloga, a może również bloguje co ??
oj tam )) co se przeponkę pomasowałaś to twoje))) i zabawa odstresowuje pieknie))
a żebyś wiedziała, że taka zabawa to lepsza niż siłownia…i zakwasów, jak widać, też można się dorobić :))) ale odstresować to mi się jednak do końca nie udało …
Nigdy nie umiałem pojąć zasad gry w tego… d… no, w te lotki! Sam kiedyś miałem tarczę i lotki, ale tam wszystko było jasne, bo tarcza składała się z koncentrycznych kręgów, z dziesiątką w środku i jedynką na obrzeżach. A tu tarcza wszystko przypomina, tylko nie tarczę. Już raczej wentylator.
ej, no weź Nitager, nie jest tak źle… wystarczy tylko trafić w ten wentylator, najlepiej w potrójną dwudziestkę i najlepiej trzema lotkami w jednej serii – 180 pkt jednorazowo!!! jest to do zrobienia…. reszta to Pikuś, Pan Pikuś …:))))
Ale dlaczego to jest wentylator? Przecież zwykła tarcza strzelecka jest o wiele bardziej czytelna i logiczna – im bliżej środka, tym lepiej.
a czemuż Ty w takiej grze logiki się domagasz? … a poza tym, jakby było tak jak mówisz, to byłoby za prosto, na wentylatorze trzeba pokombinować… a ja, na przykład, lubię kombinować, więcej zabawy jest :)))
I dobrze, że wyszłaś…
Ja w sytuacjach domowego napięcia, to nie bardzo jestem w stanie się skupić na hobby – wolę wyjść 🙂 Służy to też temu, że do tej pory nikogo jeszcze nie zamordowałam 🙂
w sumie zrobiłam to drugi raz w życiu… zawsze to moja druga połówka wychodziła się „odstresować” ale tym razem stwierdziłam, że czas to zmienić…
jakby nie patrzeć, męża masz tolerancyjnego, ze zgodził się na Twoj sposób odstresowania i nie robił wymówek, że bez niego :)))
Ewa, przez całe lata naszego małżeństwa to on wychodził beze mnie się odstresowywać, ja zaczęłam to robić od niedawna… i uważam, że za późno …
hmmm… wobec tego Ty też jesteś tolerancyjna…
rzekłabym nawet, że goopia…. ale się uczę 🙂