święto ….
dzień wszystkich świętych już odszedł w niepamięć… chociaż nie, we Frytce wciąż siedzi… bo…
na cmentarz tradycyjnie wybrała się Frytka ze wszystkimi potomkami swymi, znaczy Młodymi i Starszym (jakby kto jeszcze nie wiedział, jakie potomki ma Frytka..)… cmentarz jak cmentarz, coraz więcej „zastaw się, a postaw się”… Frytka, która od dwóch lat strajkuje (znaczy wyłamała się spod jedynego i słusznego dyktatu teściowej, który to dyktat wyraźnie określał co TRZEBA, a czego NIE WOLNO stawiać na grobie teścia…), sama decyduje co kupuje i jak to wygląda… więc postawili z Młodymi to, co trzeba, postali chwilę w zadumie (co pozwoliło usłyszeć opowieści znad innych grobów…), a potem poszli na tradycyjny spacer… jak już wszyscy wiom, wokół cmentarzy tworzy się teraz totalne targowisko (i nie ma tu Frytka na myśli zniczy i kwiatów, bo to było od zawsze… przemilczy Frytka dizajn zniczy, bo to też już przechodzi ludzkie pojęcie…) … chodzi o to wszystko, co stwarza atmosferę bazaru… no ale, jak to mówią, wlazłeś między wrony, musisz krakać jak i ony”… żeby nie odstawać od całej reszty społeczeństwa, Starszy (najstarszy…) zażyczył sobie obwarzanki, Młody (wychowany na grach komputerowych..) – balonik w kształce różowego jednorożca, Młoda (wegetarianka..) – kiełbasę z rożna… Frytka, jako, że zawsze na diecie – watę cukrową…
pamiętajcie, dzień święty święcić należy, odpowiednio….
taki PS do postu
Zmarli uczczeni zostali godnie.
otóż też tak uważam… 🙂
Hihihi, przepraszam bardzo, ale mam gupawicę dzisiaj. 🙂
spoko, jest nas dwie … albo nawet trzy … 🙂
Również i nasze młode uczciły ten dzień watą niebieską i różową 🙂 a wieczorem bólem brzucha 😀
nie no, u nas bez bólu brzucha… bo tak naprawdę, to myśmy nic nie kupili… tak sobie żartowaliśmy tylko… 🙂
Ja też uczciłam… obiadkiem u teściowej. U mnie jeszcze normą są znicze i kwiaty wokół cmentarza, a to dlatego, że nie ma gdzie rozstawić innego badziewia, a straż miejska skrzętnie pilnuje przestrzegania zasady niejarmarczenia w tym miejscu. I za to, w tym dniu, ich lubię 😉
u nas w tym roku bez kiełbasy z grilla jednak było, ale dwa lata temu jak najbardziej, kiełbaska, karkówka, bigosik… 🙂
Miałem znajomego , który pracował w tej branży i co mnie najbardziej bawiło to Funeralia czyli targi wszystkiego co sie z obrządkiem wiąże. Co oni tam wymyślali, jakie mody planowali…
no wiesz, na wszystko się moda zmienia, więc pogrzebowa też, w końcu za coś kasę od żałobników ciągnąć trzeba… 🙂
przecież musimy sobie jakoś zrekompensować pierwszomajowe pochody przed trybuną honorową, a potem po parku z balonikami i watą 🙂
o widzisz, i tu pierwszy, i tu pierwszy, a że nie wiosna tylko jesień?… kto bogatemu zabroni?… 🙂
no właśnie ;D
Dla mnie to zawsze było ważne święto. Cmentarz to miejsce odwiedzane przeze mnie od najmłodszych lat. Ot, tak się potoczyły losy życia i śmierci. ale może to i lepiej. Słyszałem, że w innych ludziach cmentarz budzi jakieś fobie i negatywne uczucia. U mnie nigdy – to było dla mnie zawsze miejsce przyjazne. Czasem mi się śni. I wcale nie są to koszmary.
ja też lubię przychodzić na cmentarz, najbardziej w normalne dni, albo wieczorem, kiedy są tylko światła i cisza…
I tylko Frytka potrafi rozbawić nie do łez nawet OPOWIEŚCIAMI Z CMENTARZA!
jeśli łzy śmiechu, to ja mogę częściej być ich przyczyną… 🙂
Dzięki, dzięki! Dlatego do Ciebie zaglądam!
Jak byłam małą dziewczynką, a to naprawdę było ….dzieści lat temu, to na placach przykościelnych w tym dniu sprzedawano „ciasteczka z dziurką”- czyli ciastka (w kształcie kwiatka) o średnicy ok 8 cm posypane cukrem i z tą dziurką w środku.I przyznam, że zawsze je dla mnie kupowano i świat się jakoś od tego nie zawalił…
Na pewno kiełbasa z rożna to przesada, ale również te wielkopańskie ustrojenia grobów, te snobistyczne znicze, ta wszechobecna kiczowata rewia czyniona z godnie z zasadą; zastaw się a postaw się 😉
ano właśnie, umiar powinien być we wszystkim, ale nasze czasy umiaru nie znają … 🙂
Poszaleliście na tym cmentarzu, oj poszaleliście. Jestem ciekaw, jak ta wegetariańska kiełbasa Młodej smakowała? O watę cukrową zawsze prosiłem rodziców w dzieciństwie, nigdy mi nie kupili. Gdy w wieku dorosłym spróbowałem raz, zrozumiałem upór rodziców 🙂
ha ha ha, nie znasz się, cukier jest pyszny … 🙂
aha, i to nie kiełbasa była wegetariańska, tylko Młoda nie je za dużo mięsa (całkowitą wegetarianką nie jest, nie po mamusi…) … i tak naprawdę, to tylko Starszy obwarzanki kupił, nic więcej … 🙂
miłego dnia Hegemon…
Czyli to była fikcja literacka? Całkiem niezła fikcja literacka 🙂
same zakupy były fikcją literacką, to znaczy Młode się śmiały, że to chcieliby kupić, gdybym się zgodziła… spacer na cmentarz jak najbardziej prawdziwy … 🙂
Myśmy w tym roku odpuścili sobie cmentarze 1 i 2 listopada, stwierdziłam, że nie chce mi się stać w korkach z małym dzieckiem. Pojechaliśmy tydzień wcześniej, więc tym samym ominęły nas „atrakcje cmentarne”….
oooo, moja droga, ale straciłaś… nie jesteś na bieżąco w trendach modowych, zarówno odzieżowych, jak i cmentarnych … 🙂 .
No wiem, wiem, żal tyłek ściskał, że nie ujrzałam pań w futrach przy + 12 stopniach 😉 Ale za rok, jak Panna M podrośnie to będziemy się lansować w odpowiednim terminie 😀
i tak trzymać… 🙂