niedaleko pada jabłko od….. świniaka…
że Frytka demonem kuchni nie jest, to już wiadomo wszystkim od zarania dziejów… w związku z czym gotuje, kiedy musi… ale, że „czasami człowiek musi, bo inaczej się udusi…” – jak mawiał (a raczej śpiewał..) klasyk, to w końcu „nadejszła wiekopomna chwila…” (jak mówił inny klasyk…) i Frytka rzekła do Młodego:
upiekę indyka!!!…
na twarzy Młodego widać było, zmieniające się niczym w kalejdoskopie, przeróżne sprzeczne emocje: zdziwienie, zaciekawienie, przerażenie, radość… z przewagą zaciekawienia jednakże… Frytka, wspaniałomyślnie udając, że tego nie widzi, ciągnęła dalej:
oczywiście nie będę piekła całego tak, jak w filmach amerykańskich na święto dziękczynienia…
na co Młody, wchodząc jej w słowo:
„no domyślam się…. podejrzewam nawet, że gdybyś piekła prosiaka, to też nie z jabłkiem w ryju…”
RADOSNYCH ŚWIĄT
Wielkanocnych żeby nie było, pomimo tego (poranny widok zza okna, 3 kwietnia 2015 r.)…
Znowu jestem pierwsza! 🙂 U mnie widoki były podobne, ale nic to! Nieco przysypana śniegiem życzę Ci wesołych świąt. I wielu, wielu udanych potraw! Ale przede wszystkim odpoczynku i dobrej zabawy. 🙂
dzięki Pani S… 🙂
jutro wyjeżdżam z Młodymi do mamusi, to wiesz, coś tam się odpocznie … 🙂
tylko jazda autem w taką pogodę mnie przeraża, szczególnie, jak słyszę ile jest wypadków na trasach, ale w końcu jakoś damy radę z Narowistym…. 🙂
miłego dnia…
U mnie też śnieżnie 🙂 W związku z tym, wykopując się z zasp śniegowych życzę Ci owocnego i zdecydowanie świątecznego wypieku indyczego, żeby wszystkim żuchwy opadły z zachwytu 🙂
ha ha ha, Ci powiem, że opadnąć (albo opaść…) nie opadły, bo zajęte były przeżuwaniem onego w nabożnym skupieniu, przerywanym mlaskaniem z zadowolenia wyrażającym najwyższy podziw dla zdolności kulinarnych Frytki… 🙂
oraz miłego dnia Eve
A dlaczego nie z jabłkiem? Szkoda jabłka na takowe eksperymenty?
no pewnie, a jak się świniak nie uda???… jabłko zmarnowane, a wiesz jak trudno dziś o dobre jabłko?… 🙂
Święta z ptakiem , to lubię
i z jajami … 🙂
Ja proponuję, abyś wcześniej omawiała take ekstrawagancje z młodymi,bo kiedyś wezwą stosowne służby pod zarzutem – matka chce nas otruć. Indyka na Wielkanoc co za burżuazyjne zwyczaje noooo 🙂
Oraz równie świątecznie 🙂
jakie otruć???… jakie otruć??… jeszcze ich nigdy matka nie otruła, o!!…
a oprócz tego, zamierzam jeszcze prosiaka, w formie boczku i karkówki, upiec… oraz sernik… 🙂
Chrum – chruma całego chcesz na karkówkę przerobić?? A gdzie to jabłko wciśniesz ?? A że nie otrułaś to wiemy wszyscy, bo jakby było inaczej to by wiadomościach o tym było głośno, przebiłabyś pewna Kasię W 🙂
na takiej sławie mi nie zależy akurat.. 🙂
no jak, całego na karkówkę się nie da.. a co z szyneczką, z goloneczką?… żeberka do bigosu i takie tam?… 🙂
No hmmm no jakby tak dobrze poszperał w zakamarkach pamięci to by sie okazało że miałaś zapędy mordercze oj miałaś ooooooo ho ho !! No dobra chrum – chruma zrób tak żeby dzieci nic nie podejrzewały 🙂 Znaczy nie podejrzewały, że chcesz je unicestwić 🙂
one nigdy nie podejrzewały… chociaż, jak zrobiłam kotleciki z kaszy jaglanej, to Młody do gę.. do ust wziąć nie chciał… hmmm… 🙂
no to wzajemnie fajnych świąt. a ten śnieg to byś łaskawie zmiotła sprzed moich ocząt 🙂
ale u Ciebie czy u mnie?… bo u mnie już nie ma … 🙂
Dziś u mnie za oknem wreszcie wygląda wiosennie..
Indyk? aaa..nie w całości! nasze piekarniki chyba ciut małe na takie amerykańskie wynalazki! 😉
A co tego u mnie: A widzisz! im dalej w las tym więcej podobnych kwiatków!
rzekłabym, że całą łąka już, jak to na wiosnę… 🙂
a z piekarnikiem możesz mieć rację, ale grunt że polska karkówka się mieści (własnie piekę…) 🙂
Wesołych i zdrowych świąt życzę. Jak nie mielone z tego indyka to jest ok. Nie będę się rozpisywał bo ubieram choinkę i smażę karpia:))
ha ha ha, nie, nie mielone, udziec w czosnku… 🙂
ale na choince wieszasz jajka?… w sensie, pisanki??… 🙂
Jajka poukładałem w szopce. W sensie, w łóżeczku:))
Idę lepić króliczka. Może być problem z marchewką.
z marchewką powiadasz?
No nic gdzie wsadzić marchewkę króliczkowi wiadomo. Dobrze że jeszcze nie muszę wnuków na lepienie zabierać. Całą zabawę by popsuły:)
ha ha ha, nie przesadzaj, dzieci teraz mocno nowoczesne są, nowe trendy w sztuce łapią … 🙂
Toż mówię. Króliczka pewnie by zamęczyli. Choć i króliczki dzisiejsze, pewnie od najmłodszych lat na marchwi chowane:)))
a to całkiem możliwe jest, ehhh te dzisiejsze metody wychowania … 🙂
pięknych świąt, radosnych i smacznych Fry )))))
dziękuję T. 🙂
a w kategorii smaczne, tekst Młodego: dobrze, że jedziemy do babci, u niej są zawsze smaczne śniadania…
taaaa… 🙂
Wesołych Świąt, Frytuś!
Tobie też Frau!!.. 🙂
Cudownych Świąt Fry! Nie przepracuj się tym gotowaniem 🙂 :***
Nie ma takiej opcji, jestem u mamusi 😉
Wesołych Świąt, pogodnych mimo aury za oknem:-)) PS. Napisz jak smakował indyk. Ja jeszcze nigdy nie robiłam indora. Trzeba chyba byłoby wprowadzić taki zwyczaj….
upiekłam udziec z indyka, tylko i wyłącznie … za radą Krzysztofa, zamarynowałam go wcześniej tylko w soli, pieprzu i czosnku, i po upieczeniu był pyyyyyyyyszny, tak że na pewno jeszcze nie raz zagości na moim stole … 🙂
Ciekawe o czym indyk myślał zanim go upiekłaś…
Zdrowych, pogodnych i szczęśliwych Świąt, a później niech będzie jeszcze lepiej!
Wydaje mi się, że mógłby myśleć o tak pięknie rozpoczętej niedzieli gdyby był indykiem z głową, a nie tylko samym udźcem… 🙂
No tak, odcięty od pomyślunku, nie bardzo mógł rozumować…
A niedziela rzeczywiście niezła, chociaż pogoda parszywa…
I życzę mokrego wewnętrznie dyngusa
ja dziś spędziłam trzy godziny w drodze, w samochodzie, i miałam wszystko, deszcz, śnie , grad, słońce i wiatr, naprzemiennie… oraz skrobanie szyb też (ale to rano…) … 🙂
dzięki, że ten śmigus tylko wewnętrznie (cokolwiek to znaczy)… 🙂
A cóż to za zwyczaj spędzania Wielkanocy w samochodzie? Jakaś motoryzacyjna procesja?
Śmigus wewnętrzny rozgrzewa, a nie chłodzi…
a to taka moja własna tradycja, niezbyt lubiana tak naprawdę…
podoba mi się to rozgrzanie .. to tak samemu się robi?.. 🙂
Potrzebny jest płyn, który chociaż jest zimny, we wnętrzu organizmu dokonuje cudu rozgrzania. Do organizmu wprowadza się go przez usta, za pomocą naczynia zwanego kieliszkiem…
tak mi coś w myślach nie dawało spokoju, że to chodzi o jakieś sprzeczności i zabawę w ciepło – zimno…. 🙂
To pozorna sprzeczność. Rzeczy genialnych nie trzeba rozumieć, trzeba z nich korzystać!
rzekłeś mędrcze … w takim razie do dzieła, dopiero półmetek świąt… 🙂
PS. miałam komentarz od wiesz kogo, niemiły ofkors 🙂
Jeszcze jedna pozorna sprzeczność: niemiłe komentarze, wiem kogo, są mi miłe, bo czasami mnie natchną. Może na maila mi go wyślesz?
Właśnie, półmetek świąt, a połowa zapasów jeszcze się nie zużyła…
poszło na maila ..
a co do zapasów, zaczynam mieć obawy, że rzeczywiście do Bożego Narodzenia przyjdzie mi świętować… 🙂
Dzisiaj, wiesz kto, kręci się po blogach, chyba na tym polega jej ekspiacja…
Przed chwilą spróbowałem nalewki babuni, taka sobie…
nalewki dla mnie za słodkie … 🙂
wiesz, każdy ma swój sposób na pokutę…
Wesołych Frytko! Indyk się udał?
no ba!!… spróbowałby nie… 🙂
mikrego dyngusa Agulcu 🙂
Nie było dyngusa! Suchuteńka byłam!
ha ha ha, to tak jak ja… no, nie licząc potu wylanego na rowerku, święta nie święta, pedałować trzeba było… 🙂
Masz samozaparcie! Ja stwierdziłam, że muszę sobie wzmocnić mięśnie brzucha i grzbietu i póki co tylko stwierdziłam 😉
no ja, póki co, idę w zaparte, dziś czas przejazdu zwiększył się do 30 min.. 🙂
i wciąż nie jem ciastków ani innych takich … 🙂
A ja wyjęłam kocyk i pierwsze ćwiczenia za mną! Ha!
BRAWO!!!… więc tym bardziej należy Ci się nagroda… to jakie te kolory?… 🙂
Poszło pod drugim postem 😉
już widziałam 🙂
nie ma to jak rzeczowy komentarz faceta, który nie wiadomo czy bardziej zachętą czy „zniechętą”. kiedyś, na moją deklarację: może by tak upec kaczkę ze śliweczkami, usłyszałam: chce ci się?
ha ha ha, z czystej troski o Ciebie powiedział… 🙂