szlak by to wszystko…..
otworzyła Frytka jedno oko…. i za Maksem z „Seksmisji” moglaby powiedzieć: „ciemność widzę, widzę ciemność….”… otworzyła Frytka drugie oko (w zakresie ciemności nic nie uległo zmianie) ale mogla za to teraz dojrzeć wyświetlacz swojego superekstrawypasionego, świecącego na niebiesko, elektrycznego zegarka (na którym zobaczyć cokolwiek można tylko i wyłącznie w głębokiej ciemności, w biały dzień nie uwidzi się nic…) … 6.15…. jak zwykle, pełna werwy i wigoru (jeśli to nie to samo …) Frytka zwlekła się „radośnie”z łóżka i podeszła do okna…. odsłoniła lekko zasłonkę, coby może jakiegoś słońca wpuścić… ha ha ha, jasne, słońce o tej porze w tym roku… oczywiście, że żadnego słońca nie było… za to, na parapecie siedział sobie wróbelek i bezczelnie łypał okiem w stronę Frytki… przez chwilę oboje mierzyli się wzrokiem, jakby w zabawę „kto pierwszy mrugnie” grali… w pewnej chwili wróbel jakby się z lekka nastroszył, zawziął się w sobie i …. „ćwir!” butne się z jego chuderlawej (po zimie…) piersi wyrwało… „o żesz ty w mordę jeża wróblu jeden…” oburzenie wielkie całym jestestwem Frytki zatrzęsło… „będziesz mi tu swoje ćwir na moim oknie?… niedoczekanie twoje…” pamiętacie scenę ze Shreka, kiedy Fiona śpiewać zaczyna a ptaszek na gałęzi wybucha?…. no, to Frytka co prawda głosu swego śpiewnego nie uruchomiła i ptaszek nie wybuchł…. ale wzrokiem takim na wróbla spojrzała, że ten wszystkie piórka po sobie położył, rzucił jeszcze tylko ostatnie spojrzenie (już nie takie odważne…) i …. odleciał… kiedy już nic nie zaburzało pola widzenia Frytki (przy czym wzrok jej nieco na ostrości przez ten czas zyskał…) rozejrzała się Frytka po roztaczającym się miejskim krajobrazie i zamarła… „jezusiemaryjoiwszyscyświęci, przeniosło mnie gdzieś….” … przerażenie Frytki miało swoje mocne podstawy bo… świat za oknem zgoła zupełnie inaczej wyglądał niż obraz zapamiętany w umyśle Frytki … otóż zniknęło całe najbliższe otoczenie… widać było tylko szaro-burą, lekką zmarzniętą breję (śniegiem zwaną…) i nic więcej… po uszczypnięciu się (żeby sprawdzić, czy aby na pewno się Frytka obudziła…) myśleć Frytka zaczęła i baczniej się przyglądać też… i odkryła, że nigdzie w czasie ani przestrzeni przeniesiona nie została… bo to tylko mgła spowiła miasto Frytki… taka, że na parę metrów widoczność się ino ostała… „no nie!… nie dość, że słońca nie ma to jeszcze to?”… do granic możliwości oburzona Frytka postanowiła jakoś zareagować na zaistniałą sytuację… „czas już najwyższy aby nagle i definitywnie zakończyć panowanie zimy…” – oświadczyła sama do siebie (gdyż reszta rodziny spała w najlepsze snem sprawiedliwego, nic o toczących się w umyśle Frytki procesach myślowych nie wiedząc…) … w związku z powyższym podjęła stosowne działania w postaci: zamiast kurtki zimowej – czerwoną skórzaną kurteczkę z szafy wyjęła…, zamiast kozaków zimowych z futerkiem – szpileczki (nie, nie te ze złamanym obcasem 🙂 ), do tego niebieska spódniczka, prawie, że letnia bluzeczka i niebieski wiosenny szaliczek do ozdoby… i włala, wcale już nie zimowa Frytka z domu na świat się wybrała… daleko jednak nie zaszła, bo… zaraz po wyjściu z klatki zimno i deszcz z nieba kapiący ja powitały… przez jedną krótką chwilę się Frytka zastanawiała, czy może nie zrobić pogodzie na przekór i z podniesioną głową nie wyruszyć jednak dalej… ale, że jako nie lubi Frytka kiedy włosy jej mokną (a w swym wiosennym stroju nie przewidziała parasola) to… rzuciwszy ostatnie gniewne spojrzenie na otaczającą mokrą i szarą rzeczywistość, z opuszczoną głową i bólem rozczarowania w sercu (że się jednak nie udało wiosny wywołać…) wróciła Frytka na z góry upatrzone pozycje (czyli do domu…), zmieniła strój na odpowiedni (czyli zimowy…), wzięła parasol w rękę i … myśląc „niech to wszystko szlak i jasna cholera….” (oczywiście innymi nieco słowy pomyślała…) kolejny dzień życia rozpoczęła….
Sama jedna do zaklinania wiosny??No co Ty, To trzeba się skrzyknąć i kupą!!!:) Może w sobotę ogólne zaklinanie??No to ja lecę do pracy wracam wieczorem – nie szaleć mi tu,żebym choć w trakcie kolacji dała radę przeczytać komentarze!!
Śliczna Frytka;))
dzięki bardzo Misia :))))) sobota mi jak najbardziej odpowiada, zobaczymy kto jeszcze wiosny łaknie…. i nie wiem o czym mówisz, tu nikt nigdy nie szaleje :)… i, oczywiście, wszystkiego najlepszego Miśka 🙂
Ja już zaczęłam kilka dni temu tę wiosnę zaklinać i… chyba się udało :)))) Ale, jakby co, to służę pomocą 🙂
Ty ją najpierw kopniakami postraszyłaś i to raczej „to” pomogło… ale oczywiście każda pomoc mile widziana, jak zobaczysz niżej, na sobotę organizujemy pospolite ruszenie w celu zaklinania wiosny… przyłączysz się?… i od razu powiedz który region kraju weźmiesz w celach sprawowania logistycznej pieczy 🙂
za to Ty wyglądasz bardzo wiosennie – promiennie ))))
To fakt – też się podpinam pod ten komplement 🙂
a dziękować, dziękować… „wiosna” mi służy 🙂
Buhahahahaha, podrażnię Cię – słonka napitala 😀 Chodzę w szmacianych kozaczkach, noszę cieńszą, wiosenną kurtkę, zamiast szalika piękna chusta na szyi (a wczoraj to nawet w torebce, bo za ciepło na nią było). Cud, miód i orzeszki, wiosna pełną gębą!
wiesz co!?!?… wiesz co?!?!… a u mnie też dziś słoneczko i wiosna… i mam właśnie tę czerwoną kurteczkę zamiast zimowej, O!!… :)))))
I bardzo dobrze 🙂 Zaklinaj, zaklinaj! Jutro zamierzam moje szpilki zastosować 🙂
no ja dziś to jeszcze w kozakach wyskoczyłam, bo rano pochmurno było ale jutro, jeśli ta tendencja wiosenna się utrzyma, tez szpilki wyciągnę 🙂 … pod warunkiem, że zdrowa będę i z domu wychynę na świat, bo mię dziś mąż mojej szefowej wietrzy poprzez otwarte na oścież okno…. jemu gorąco, tyle że on to ok. 120 kg żywej wagi, ma go co grzać, a ja?!…
Poważnie ?? Naprawdę poważnie Tygrys mówisz, noooo wiedziałem,że łamiesz standardy, za nic masz kanony, kreujesz własny styl, no ale………….żeby zamiast chustki na głowę torebkę?? Jestem pod wrażeniem, jesteś cool 🙂
to noszenie torebki na głowie jest cool?… hmm, jestem w takim razie do tylu z trendami ale nic straconego, mam kilka torebek w różnych kolorach, się wypróbuje… aha, Desper, a nie wiesz może czy buty się do tych torebek pod kolor dobiera czy wprost przeciwnie, kontrastem trza polecieć?… 🙂
Kochana, teraz nie musisz butów do torebki, ani torebki do butów –
dopuszczalne jest mieszanie kolorów.
Desperze – to już teraz wiem, co kurka wodna Frytce chodziło rano
z torebką! Coś Ci się „dofcip” wyostrzył…. 😛
Tygrys, nie obraź się ale ja nie wiem czy Ty jesteś wiarygodna
w tych informacjach, skoro Ty nawet nie wiedziałaś, że taki
ubiór jest cool 🙂
Cool to ja mam sukienkę 😛 Inna sprawa, że ja jestem
staromodna i jednak wbrew modzie lubię mieć dodatki w
miarę w jednym kolorze, chociaż dopuszczam różne
odcienie 🙂 taki bzik
a ja ostatnio polubiłam eksperymenty modowo –
kolorystyczne 🙂 … i nie ma to nic wspólnego
z nowoczesnością, w niektórych sprawach wciąż
pozostaję staromodna (najbardziej wtedy, gdy
to jest dla mnie wygodne…) 🙂
nie rezygnuj, uda się, mnie się udało… w poniedziałek, starym zwyczajem (już prawie z akceptacja szefa) zaspałam.. a, że w niedziele trochę się rozsłonecznił świat, to pewna, że jednak wiosna już, w biegu założyłam zielony płaszczyk, rude spodnie, i tęczowy szaliczek , a co ,dosyć już koloru sepi.. i popędziłam do garażu , do auta, doooooooooo, i nagle co to? zimno? aż mi hamulce w butach zadymiły, ale że czasu niet, szybko do garażu do auta, doooo… i jadąc nagle patrzę, z nieba lecą…….. nie, nie pada deszcz, lecą duże, białe… ale sie zawzięłam i do końca dnia łaziłam taka wyzielelniona, z czerwonym nosem, się poświęciłam, kataru na razie niet, ale od rana pełne słonce, że aż oczy mrużyć trzeba;-) i ciepło, i śniegu nie ma, iiiiiiiiiii wooow;-);-);-)
brawo Jaz!!!!… naród wdzięczny Ci jest niepomiernie za Twoje poświęcenie i narażenie zdrowia (a być może nawet życia) we wspólnej sprawie :))))… ja dziś w dalszym ciągu zaklinam i jest efekt, słoneczko świeci i temperatura powyżej zera 🙂
zaklinaj innej opcji nie ma;-) i ostrzegam jak jeszcze zobaczę śnieg zacznę gryźć;-)
nie ma sprawy, w sobotę pospolite ruszenie organizujemy, przyłączasz się? … transparenty i inne demonstracyjne gadżety mile widziane (poza oponami, tych palić nie będziemy bo my kulturne som…) oraz oczywiście kolorowe ciuszki w ubiorze …. 🙂
no ba, przyłączam się, duchem i ciałem, a że wieczorem mam impre, to zmobilizuje znajomych, oj będziemy zaklinać;-)
ooo, i to jest bardzo dobre podejście… a mówią, że My Polacy, to się zorganizować nie umiemy i że mamy wszystko w doopie, że każdy tylko do siebie ciągnie…. a to wierutne kłamstwo jest jak widać 🙂
eeeeeeeeee no pewnie, ze kłamstwo, widziałaś jak się wczoraj towarzystwo zorganizowało;-) wprawdzie sekciarskie ale;-)
oj, tamci to są poza wszelkimi normami i stereotypami …
My to co innego 🙂
no My to zupełnie inna bajka, chociaż ten sam naród;-) i
dlatego jest nadzieja w narodzie;-) bo My… więc plan
jest, trza zrobić logistykę, a później zdać relacje;-)
ja biorę region małopolski;-)
ok, to ja biorę łódzkie i okolice, Miśce wciśniemy
Wielkopolskę, Tygrys dostanie podkarpackie …
co do reszty kraju, to może odpowiednie osoby same
się pozgłaszają jak Nasz apel przeczytają 🙂
szybko i kraj podzielony, ruszenie zorganizowane….
stanowczo powinnyśmy pomyśleć czy aby nie pójść w
politykę;-)
no przecież, że atak na sejm ( w sensie
kandydowania naszego na posłów…) będzie to
już pod poprzednim postem ustalone było…
w kupie, hmmm dziwnie brzmi, w wielkiej
ilości siła 🙂
no to ładniej i bardziej medialnie zabrzmi, siła jest w nas;-) czyli moc jest z nami OBI-OBA;-)
a pewnie, ze tak… w wymyślaniu haseł to my, Polacy, MISZCZAMI świata jesteśmy 🙂 … hasło zawsze pierwsze i najważniejsze a działanie… to się później zrobi 🙂
uprzejmie proszę o bardziej rociągłe terytorialnie zaklęcie .U mnie szaro i wrednie , a mgłę to ja mam uczepioną do okien , które powinno sie umyć .
p.s. już jestem na blogu docelowym .Posty uskuteczniałam i tu i tu identyczne , jednak blogspot meblowałam i blogerów ma wp przyjmowałam .Za galimatias przepraszam
zaklęcia czynić będę dalej, bo ja zawzięta bywam i tak łatwo nie odpuszczam 🙂 … znaczy się, jakiś inny adresik trzeba sobie skopiować do odwiedzin?… już lecę zobaczyć 🙂
podziękowała , podziękowała Gryzmolinda za zaklęcia i przeklęcia . Ciepło nastało nawet takie bez kurtki , w samej bluzie ono jest
o proszę!!… czyli, że insynuacje innych (zawarte poniżej…) jakobym wiosnę swym działaniem przestraszyła, przepędziła i w kompleksy nawet wpędziła, zmuszając do jąkania, całkiem bezpodstawne są 🙂
stwierdzam z całą stanowczością , ze Powinnaś czynić BABUCHAJE nadal .U mnie dzisiaj słońce,a co następuje ,odziana byłam w letnie ubranko.Się puszcza hiacynt , pigwa,azalia .
czyli, że jestem skuteczna w tym działaniu?… no to lecę zaraz w „miasto”, w kolorach i na lekko 🙂
Frytka z ty coooooo? urlop dzisiaj masz od BABUCHAJÓW?!?!?! zawiodłam się – nawrót jesieni !!!!!!!!!!!!!!
no sorki, Gryzmolko, niedziela jest i ja mam wolne… a poza tym, jak zobaczyłam, co jest za oknem (a jest dokładnie to, co u Ciebie) to mi się zwyczajnie odechciało…. zacznę znów od jutra, ok? 🙂
Frytka , coby zmienić nastrój na termometrze , zapraszam do siebie i donoszę że dzisiaj rewelacyjnie się Spisałaś – znowu sołnyszko dawało po oczach
ha ha ha, widzę, że na odległość robię lepszą robotę niż u siebie 🙂
Wszystko było… bardzo TAK, tylko pogody nie było. Wiem, już się zamykam ;o)
ależ nie zamykaj się, to niezdrowo jest… a wiosna pomalutku dziś zagląda, przynajmniej u mnie… podesłać Ci trochę? 🙂
O tak, bo u mnie szaro, wieje i kropi :o(
spoko, zaraz spakuję do pudełeczka, trochę promyków słonecznych, kilka ździebełek trawki zielonej, co to się zaczyna wyłaniać i jakiegoś „ćwirka” wesołego, kopsnę się na pocztę i priorytetem poślę… 🙂
Czekam, dziękuję jakniewiemco :o)
Dreamu ja dorzucam od siebie sztuk kilka przebiśniegów, co to nieśmiało wyglądają, aaa i jeszcze skowronka bo u mnie już dzisiaj śpiewają 🙂
Ale!! Ty ja miałaś zachęcić a nie onieśmielać ooo!! Więc wszystko Twoja wina jest oraz dzień dobry słonecznie 🙂
no jak onieśmielać?… przecież ja jej, tej wiośnie, wyraźnie dałam do zrozumienia, że zimy tu już nie chcę… że w cieńszych ciuszkach chcę chodzić, że kolorków innych niż szara biel mi potrzeba… to co, ona taka niekumata jest? … oraz dzień dobry (choć nie do końca jak się okazało 😦 )
Tu się z Desperem zgodzę, zawstydziłaś wiosnę i co? Cierp tera. 🙂
kurna, no!! … możecie mieć trochę racji bo u mnie wiosna własne odwrót robi, już piękne słońce świeciło, już ptaszki ćwierkały radośnie (a ja z nimi,…) a tu się chmurzyć i szarzeć zaczyna …. znaczy się co, mam się lecieć przebrać, makijaż zmyć i worek pokutny wdziać?… no cóż, jeśli to ma pomóc, to trudno, poświęcę się (niczym Jazz…) dla dobra ogólnego 🙂
Jakie trochę!! Racje mamy i to całkiem dużo ooo!! konkurencję jej zrobiłaś i się teraz zamknęła w sobie, kurna żeby się tylko jąkać nie zaczęła !!
myślisz, że może zacząć się jąkać?… a właściwie to całkiem możliwe jest bo u mnie już się jąka, raz jest, raz jej nie ma … jezusiemaryjoiwszyscyświęci, co ja narobiłam?!?!?! 🙂
Przecież byłaś u mnie i czytałaś, że w tym roku wiosna jakaś
nieśmiała jest, zlękniona, a Ty ją jeszcze płoszysz dodatkowo!
Zobaczysz, jutro Ci śnieg z deszczem spadnie, ooo!
no pięknie, to ja chciałam dla Nas wszystkich wiosnę zakląć,
coby szybciej przyszła a teraz Wy wszyscy na mnie, „huzia na
Frytkę”, że to moja wina???…
i taka to wdzięczność narodu jest …
Cóż….. z wiosną w tym roku trzeba delikatnie, niczym z
jajkiem – zapytaj Despera, on Ci powie, jak należy
traktować jajko, ma w tej kwestii pewne doświadczenie…
sama wiem jak się należy obchodzić z jajkami,
wiesz?… i to każdego rodzaju … to znaczy
jajkami na miękko, jajkami na twardo, jajkami
sadzonymi oraz także jajkami smażonymi, o!!
Tygrys, a Ty swoją torebka na głowie ją myślisz że zachęcasz??
No weź proszę Cię, wiosna to kobieta jest, z nią trzeba
delikatnie jak z dzieckiem co to ADHD ma, trza tłumaczyć,
kusić, ale w granicach przyzwoitości kusić, tłumaczyć
łagodnie ooo!!
Desperze… torebkę na głowie nosiła chustka, ja
popylałam z wiatrem we włosach 🙂
teraz to chyba jednak troszkę pojechałaś 🙂 🙂 🙂
Ale z czym, z chustką w torebce, czy jajkami?
Czyż nie pamiętasz słynnego tekstu o traktowaniu
jajek? O uwalnianiu ich ze skorupek? No nie
rozumiem….
ależ ja traktat o traktowaniu jaj jak najbardziej
pamiętam… ale pozwól, że Cię zacytuję, może
zrozumiesz: „TOREBKĘ NA GŁOWIE NOSIŁA
CHUSTKA” … hmmm, wytłumacz co poeta miał na
myśli 🙂
Wiesz…. wchodzimy chyba wszyscy powoli na
wyższy poziom abstrakcji, który chyba dla mnie
znajduje się za wysoko….. No nic, spróbuję…
ja pisałam że chustka była w torebce zamiast na
szyi, Desper żartował, że wkładam na głowę
torebkę … W torebce była chustka = chustka
miała na sobie torebkę… ja miałam na głowie
włosy i wiatr …. nosz kurczę, czuję się
głupio pisząc to wszystko i zaświadczam
niniejszym że trzeźwa jestem (mimo wszystko)
nie wiem czy jesteś trzeźwa ale myślę, że być może
zaszkodziły Ci wziewy z wiosny 🙂 …ale nie martw
się, to minie jak się organizm przyzwyczai 🙂
Teoretycznie te wziewy nie powinny szkodzić, bo się
szczępię celem uodpornienia na nie… ale może…
gdzieś się zachłysnęłam niechcący…
musisz uważać więc i nie łapać powietrza tak
zachłannie… a teraz ogranicz nieprzemyślane
wypowiedzi, żeby Cię na przymusowe leczenie
nie skierowali… no chyba, że lubisz mieć
skrępowane ręce 🙂
szczepię!!!! nie szczępię…
spokojnie, Tygrysku, spokojnie… bo się znów
zachłyśniesz 🙂
I czkać śniegiem, zobaczysz!
Natthi, uspokój się w tej chwili!!… tu nie mówimy o tym
„którego imienia wymawiać nie wolno”… słowo zaczynające
się na „ś” a kończące się na „g” jest ZŁEM!! 🙂
Niczym jeden mały puchaty z Pingwinów…..
„ś” to ZŁOOOO!!!!!
NOOOO!!!!!….
Aż mnie korci wstawić kilka zimowych zdjęć….:D
no Ty się chyba chcesz doigrać!!… chcesz, tak?! 🙂
No dobra. To o jaki szlak Ci chodzi (ja tak w odniesieniu do tytułu)? No bo się nie doczytałam w poście o żadnym szlaku, górskim, pielgrzymkowym ani nijakim. No chyba, że chodzi o tę drogę od mieszkania do klatki schodowej i z powrotem…?
ja wiedziałam, że z Ciebie nad wyraz inteligentna kobieta jest… dokładnie o ten szlak chodzi, i to „przeszednięty” dwa razy, z góry na dół, i z dołu do góry … 🙂
Z dołu do góry, z góry na dół, z ciemności w słońce, z ciszy w krzyk…
no jakbyś tam była normalnie 🙂 … jedno tylko odwrotnie, ze słońca (to znaczy światła..) w ciemność …
Czytając komentarze to się uśmiałam jak norka. Niczego na szczęście nie oplułam, bo nie piłam i nie jadłam. Ja poproszę więcej 😉
a co, na diecie jesteś? … cieszę się, że ogólną wesołość roztaczamy, nie siedź z boku tylko przyłączaj się do zabawy 🙂 … a swoją drogą, jak się śmieje norka?… tak jak świstak? 🙂
Nie mam pojęcia, pewnie skrzeczy 😉 Nie jestem ani taka zdolna, ani taka inteligentna, żeby prowadzić tak humorystyczny dialog.
Nie, nie jestem na diecie (chociaż by się przydało) 😉 ale mam zwyczaj jedzenia albo picia podczas „przeglądu prasowego” 😉
no proszę Cię, nie odmawiaj sobie inteligencji … a do komentowania wystarczy trochę humoru i już samo leci 🙂 … ja już się nauczyłam, że przy czytaniu niektórych blogów albo komentarzy do nich nie należy ani pić, ani jeść bo to zagraża zdrowiu a nawet życiu… a na pewno zagraża monitorowi 🙂
Wiosnę Frytka zaklinać chce, a wróbelki straszy – nie ładnie… Jak się wróbelek poskarży, to cały tydzień będzie deszcz padał 🙂 Buziaki!
no masz, tego nie znałam…, to chyba prawda, bo u mnie dziś, po porannym nieśmiałym słoneczku, padało… mam nadzieję jednak, że się nie poskarżył i że to był „jednorazowy” deszcz 🙂 buźka …
ale co Ci przeszkadzał ten biedny wróbelek…. niedobra kobieto… zmarznięty, głodny, zamiast przygarnąć i nakarmic, to przegoniła…. a to może właśnie zwiastun wiosny był… zapowiedzieć ją przyszedł
ja tam nie wiem, kim lub czym on był, ten wróbelek, ale wrednie mu z oczu patrzyło… widziałam to, mimo mgły i ogólnych ciemności… 🙂