niedostępna Frytka….
jako, że Frytka światowa kobieta jest, to i łączność ze światem utrzymywać musi… w związku z powyższym (i w nie mniejszym związku związanym z faktem posiadania małoletnich Młodych…), jest Frytka szczęśliwą posiadaczką trzech numerów telefonicznych (a co za tym idzie, trzech telefonów komórkowych, choć oczywiście używa tylko jednego… ) w pewnej sieci… z tego co Frytka kojarzy, najstarszej na polskim rynku… i teraz właśnie nastąpił koniec trzech umów na te numery… a jak koniec umów, to przysługuje wymiana telefonów… i, żeby było jeszcze fajniej, okazało się, że poza Młodym nikt (!!!) nie potrzebuje nowego telefonu… no tak, teraz nie potrzebuje, ale jak zna Frytka życie, jak tylko zrezygnuje z takiej promocji, to za miesiąc (góra dwa…) czyjś telefon padnie i nie będzie żadnego na wymianę… więc postanowiła, że jeden telefon dla Młodego, jeden dla Frytki (choć stary całkiem jary jeszcze…) a z trzecim się poczeka… jak sobie umyśliła tak zrobiła… i od dnia pewnego stała się Frytka szczęśliwą posiadaczką superhiperekstrafullwypas telefonu nówka sztuka… szczęśliwą posiadaczką dotykowego cuda była Frytka tylko do pewnej chwili… nie, nie, nie zgubiła go… ani go nie ukradli… ani Młodej nie wpadł w oko i nie zażądała jego mania … po prostu, po niedługim (a właściwie nawet dosyć krótkim …) czasie Frytka zaobserwowała coś dziwnego… jakoś tak trudno się było do Frytki dodzwonić… to znaczy, do tej pory, stary telefon, tak co parę chwil rozbrzmiewał radosnym dzwonkiem informując Frytkę o nadejściu bardzo miłego (i bardzo oczekiwanego…) sms-a od bardzo ważnej osoby, ukochanej osoby… albo dzwonek oznajmiający, że ta oto ukochana osoba chce właśnie w tej chwili z Frytką porozmawiać.. a tu, odkąd pojawił się nowy cudowny telefon, nic… martwa cisza… więc przyjrzała się Frytka owemu cudu (albo cudowi…) i co z przerażeniem niejakim zauważyła?… otóż telefon wciąż gubił zasięg… na wyświetlaczu bez przerwy pokazywało się przekreślone kółeczko… (takie co to w matematyce oznacza zbiór pusty…)… może nawet i ładne ono było (to kółeczko…) ale sprawiało, że Frytka była NIEDOSTĘPNA…. dla NIKOGO… no wiecie… jako że Frytka dorosła już jest (i to nawet bardzo…) to jednak sama chciałaby decydować dla kogo jest dostępna, a dla kogo nie… więc opcja „dla nikogo” mocno Frytkę zdenerwowała … może sobie być Frytka niedostępna dla ukochanej Teściowej… albo dla pani z banku, która chciałaby zadzwonić z kolejną ofertą kredytu… a czasami to nawet dla Męża albo Młodych (taką opcję to by sobie Frytka czasami chętnie sama uruchomiła…)… ale jak tu być niedostępną, jeśli się czeka na ważny telefon od ukochanego faceta?!… jak być niedostępną, skoro On w każdej chwili może napisać kolejnego cudownego sms-a ?!… „nie może to być!!!” stwierdziła Frytka i podjęła odpowiedni proces myślowy, starając się w logiczny sposób wytłumaczyć sobie zaistniałą sytuację… pierwsza myśl – telefon popsuty… myśl ta zdenerwowała Frytkę nieco, gdyż i ponieważ … no wiecie… potem jednak, starając się opanować nerwy oraz przekładając kartę sim do starego (dobrego…) telefonu, powzięła myśl o konsultacji z Prawdziwym Przyjacielem… padło na Niego, bo po pierwsze, poza tym, że jest PP to jest też jednocześnie ukochanym facetem, po drugie – nie raz i nie dwa przekonała się, że ON po prostu mądry jest… i tym razem też się Frytka nie zawiodła… PP podpowiedział jej możliwą przyczynę stanu niedostępności Frytki w nowym telefonie, jednocześnie zalecając skonsultowanie jej (tej przyczyny…) w Dziale Obsługi Klienta rzeczonej sieci telefonicznej… co też Frytka niezwłocznie uczyniła… chcecie wiedzieć co On podpowiedział?… (i co konsultant potwierdził?…)…. otóż nowy telefon nie chciał współpracować z kartą sim… bo była za stara… ponadto dowiedziała się Frytka jeszcze, że z racji jej wieku (karty, nie Frytki…) przysługuje całkowicie bezpłatna wymiana tejże (karty, nie Frytki…) … a więc (wszyscy mają gdzieś to „więc”…) udała się Frytka do najbliższego Punktu Obsługi Klienta, gdzie wyłuszczyła całą sprawę… zdziwienie (żeby nie powiedzieć wkurzenie…, żeby nie powiedzieć wkurw….) jakie zawładnęło Frytką po słowach, które usłyszała od blond paniusi zza biurka, prawie uniosło ją nad fotelem… otóż paniusia stwierdziła, że: „darmowej wymiany to może sobie Frytka dokonać w Salonie Firmowym (który to znajduje się jakieś 45 km stąd – dop. autorki…)…, u nich taka wymiana kosztuje, tu fanfary – 50 zł (!)…”… no Frytki o mało szlak na miejscu nie trafił… święcie oburzona już miała opuścić niegościnny POK gdy wzrok jej padł na aparat do darmowej linii połączeń z Biurem Obsługi Klienta… nie namyślając się długo (bo samochód pozostawiła Frytka na płatnym parkingu i nie chciała płacić mandatu za przekroczenie czasu parkowania – nota bene też 50 zł…), postanowiła jeszcze raz omówić całą sprawę z konsultantem… zdziwienie pana po drugiej stronie kabla też pewnie mogłoby go unieść nad fotelem, niemniej „grzecznie komentując” znajomość tematu przez paniusię, jeszcze raz potwierdził prawo Frytki do bezpłatnej wymiany karty sim i poparł je stosownym paragrafem i punktem z regulaminu sieci… tak „uzbrojona” Frytka wróciła do paniusi zza biurka i zażądała wymiany karty… bezpłatnej wymiany rzecz jasna… ku kolejnemu zdziwieniu Frytki, paniusia tym razem bez zbędnego gadania i sprzeciwu (choć z lekkim fochem…), wypełniła stosowny formularz (gdzie tłustym drukiem widniało BEZPŁATNA WYMIANA…), podała nowiusieńką kartę sim i nawet życzyła Frytce miłego dnia …
i od tej pory Frytka jest dostępna (dla tych, dla których chce być oczywiście …) a szczególnie dla ukochanego PP, który po raz kolejny dowiódł, że mądrym facetem jest (choć sam temu notorycznie zaprzecza…)
to ja się pochwalę – mam 10 lat ten sam numer w orange i cały czas na kartę.
Miłego!
u mnie stuknęła 12, też ciągle ta sama sieć i numer 🙂 człowiek się przyzwyczaja jednak …. ściskam ciepło 🙂
No hmmm lewitująca Frytka to wielce ciekawe mogło być, szkoda, że nie zostało to uwiecznione nagraniem video 🙂 Ale za to teraz full wypas nówka „simka” nówka fonik no nowoczesność na całego 🙂
Oraz dzieńdobrybardzo rzecz jasna 🙂
prawie lewitująca, prawie… bo jednak święte oburzenie za małe było i nie dało rady podnieść ciężaru Frytki … a tę całą nowoczesność z telefonami związaną to niech jasny szlag trafi!! kosztowała ona Frytkę ponad 100 zł dodatkowo na kolejnym rachunku!!… i ten fakt już nie tylko nie uniósł jej w gorę, ale wręcz przeciwnie, gruchnął o ziemię całym ciężarem Frytki…. oraz witam bardzo bardzo serdecznie 🙂
Ale że co, że to prawie uczyniło wielką różnicę?? No i dobrze, bo skoro nikt nie uwieczniał tego, a tym bardziej, że sam własnoocznie okazji takowej nie miałem 🙂 Z drugiej strony wnioskuję, że zdecydowanie za mało święte to oburzenie było, gdyż co do ciężaru, a właściwie co do zbyt dużego ciężaru to hmmmm wcale wiele nie trzeba aby Frytke unieść 🙂 Oczywiście od razu argumentuję, że skoro runęła całym ciężarem i nic sobie nie zrobiła (pod wpływem rachunku) to znaczy że Frytka w wadze piórkowej „chodzi” lekka zwiewna i powabna jest 🙂
mój drogi Depesrze, jeśli tego jeszcze nie wiesz, to spieszę donieść, że jakikolwiek ciężar kobiety by nie był, to i tak jest za duży… tak jest i już… a że przy gruchnięciu swoim „za dużym” (ha ha ha, waga piórkowa) ciężarem o podłogę sobie Frytka nic nie zrobiła, to tylko zaleta puszystego persa leżącego na tejże podłodze, który skutecznie Frytkę przed uszkodzeniami uchronił 🙂
Otóż spieszę również poinformować (tfu….donosi to się do przełożonych) droga Frytko, że ciężar kobiety jakikolwiek by on nie był w uzasadnionych przypadkach jest najmilszym ciężarem jaki może być 🙂 I nigdy nie jest on za duży oo!! Ale znaczy, że wylądowałaś, no po tym gruchnięciu na kocie perskiej rasy?? Animalsów powiadomię oooo 🙂
a wiesz drogi „czepliwy” Desperze, że wciskając „opublikuj” w głowie zaświtała mi myśl „On się czepi tego persa”, ha ha ha… nie trzeba powiadamiać wszelkich służb zajmujących się ochroną życia i zdrowia zwierząt, gdyż i ponieważ ten „pers” to „cudowna” dywanowa wykładzina w kolorach beżu, nabyta na okolicznym bazarze, od sprzedawców, z lekko zabarwionym kolorem skóry (i nie mam tu na myśli koloru nabytego „po spożyciu 🙂 …)
a z tym najmilszym ciężarem to u każdego faceta tak jest? 🙂
Ale że niby ja się czepiłem?? Otóż droga Frytko tylko pytanie precyzujące zadałem 🙂 Wszak kocisko to nie ów facet dla którego przyjemnością by było Twoje wylądowanie na nim, niezleżenie od ciężaru. A niby skąd mam wiedzieć czy u każdego faceta tak jest?? Mówię w swoim imieniu 🙂
ale a propos Persa, nie przyszło Ci do głowy, Desperze drogi,
że to facet mógłby być?… puszysty? 🙂 … czyli powiadasz,
że ciężar Twojej kobiety jest Ci bardzo miły?… jeszcze
powiedz, że jej ewentualne fałdki też lubisz :)))
Ale nie wiedziałem, że gustujesz w egzotyce, ta lekko
inna karnacja, muzułmańskie rysy, islam noooo proszę 🙂
Jeszcze winien być puszysty, co byś sobie odgniotków
nie narobiła na wystających kościach 🙂
Ależ oczywiście że ciężar Tej kobiety jest najmilszy,
a rozkoszna fałdka to cud miód i orzeszki, tyle że
TA kobieta sprzeniewierzyła gdzieś tę fałdkę ;(
ależ ależ, ja nigdzie nie powiedziałam, że w
islamskiej puszystej egzotyce gustuję!!! …
wprost przeciwnie, wole naszych polskich
normalnych panów, a szczególnie takiego jednego
szczupłego, z blond włosami i pięknymi niebieskimi
oczami 🙂 taki Arab to by mię mógł zamknąć w
jakimś swoim haremie i słodycze arabskie serwować
(a to nie sprzyja zachowaniu zgrabnej figurki…)
i kto by mię potem chciał?…
a Ty wiesz, Desper, że odzyskać taka fałdkę (co do
jej rozkoszności to akurat bym się kłóciła…)
wcale nie jest trudno? więc nie trać nadziei 🙂
No wieeesz ten pers-facet-puszysty to skojarzenie
bardzo proste było. Ale niby dlaczego chcesz się
ze mną kłócić co?? Mam wykazać że fałdka nader
rozkoszna była??
ja z Tobą??!! … kłócić się??!! … ależ w żadnym
wypadku 🙂 ale ciekawa jestem Twojej argumentacji
w sprawie fałdki, bo Twoje teorie zawsze są ciekawe
więc… słucham 🙂
ekhm to musiałabyś ustawić blog jako 18+ 🙂
no wiesz, nie bądź taki, Desper… to nie da się jakoś
tak łagodnie?… bez wchodzenia w strefę dla
dorosłych? … postaraj się, plissss 🙂
trudno będzie gdyż i ponieważ ta rozkoszność
to sprawa dla dorosłych jest
wiedziałam, że żadna (rozkoszna czy nie…) fałdka
nie ma nic wspólnego z normalnym codziennym
życiem… w tym przypadku (tego życia
normalnego…) jest tylko przeszkodą 🙂
Ależ w błędzie wielkim jesteś, gdyż fałdka rozkoszna
będzie tylko wówczas, gdy się ją znajdzie na ciele
kochanej kobiety, a ta kobieta ową fałdką wielce
umiejętnie swojego faceta kusi. Znaczy się więc,
fałdka przydatna jest i dla kuszącej i dla
kuszonego 🙂
Mówiąc w skrócie, zwiększa ona erotycznie użytkową
powierzchnię kochanego ciała 🙂
no Desper, dla jednego słowa „erotyczna” kazałeś
mi bloga na 18+ przerabiać?…. a poza tym,
wiedziałam, że to tylko o powierzchnię erotyczną
chodzi… wiadomo, że wy faceci, takiej
powierzchni to byście chcieli mieć jak najwięcej…
dobrze jeśli ta powierzchnia w „jednym kawałku”
jest a nie w kilku 🙂
Mając na względzie że blog nadal funkcjonuje jako
otwarty nie zdecydowałem się na bardziej
szczegółowy opis, w zakresie wykorzystania 🙂
A uważasz że jakoweś rozdrobnienie owej
powierzchni korzystnie wpływa?? Przecież to tak
jakby czekoladki kokoskowe jadł po jednej
dziennie zamiast całe opakowanie na raz 🙂
wiesz, Desper, nie chodziło mi o rozdrobienie tej
powierzchni a raczej o jej pomnożenie… no
rozumiesz, zamiast jednego pudełka kokosowych
czekoladek, dwa 🙂 swoją drogą nie przepadam
za kokosem, no chyba że to te białe czekoladki,
to wtedy hmmmm… mogę sporo zrobić żeby zjeść 🙂
No wiesz, im więcej pudełek czekoladek tym lepiej,
ale tak przyrównywać kobietę do pudełka eee no
wiesz !! Jedynie słuszne porównania to delikatny
kwiat, okraszony poranną rosą, owiany mgiełką
tajemnicy !!
No hmmm te białe powiadasz, no jak to kokos biały
jest, dla jasności nie owoc a nadzienie 🙂
tak myślisz, Desper?… no mnie się jednak wydaje,
że jak za dużo „tych” słodyczy, to niestrawności
można się nabawić, i to ciężkiej… a do takiego
opisu kobiety to mi tylko bardzo romantyczny
ogrodnik pasuje… a Ty chyba lubisz kwiaty,
ogrody i… tajemnice, prawda?
Są słodkości, które nie spowodują niestrawności,
a wręcz odwrotnie wzmagają cały czas apetyt na
nie 🙂 Ogrody, kwiaty to jest to czego mi
potrzeba, do odpoczynku, relaksu, prawidłowego
funkcjonowania. Na bieżąco obserwować efekty
swej pracy, pięknie rozkwitające róże,
rozchylają płatki to podzięka dla ogrodnika 🙂
A tajemnice, cóż trzeba się wysilić nieco aby
je odkryć:) I to intrygujące jest 🙂
rozumiem, że skoro przyrównałeś kobietę do
pięknego kwiatu to …. też zrobisz wszystko,
jako ten troskliwy ogrodnik, żeby przed Tobą
rozchyliła płatki swoje?… że dbałością
swoją sprawiasz, że tajemnice Ci zdradza?
tyle, że wiesz, uważać trzeba bo róża ma
kolce 🙂
No bo i o kwiat i o kobietę dbać trzeba, tylko
troskliwością i dbałością uzyskuje się oczekiwany
efekt:) A tajemnice to wiesz najlepiej jak się
odkrywa wspólnie i w porozumieniu 🙂
coś mi się zdaje, że o kwiaty dba się łatwiej, nawet
o takie co kolce mają…. bo kolce kobiety, a
szczególnie takiej co swoje tajemnice dla siebie
zachować chce a za to wydrzeć tajemnice mężczyzny
skora jest, to groźniejsze są… wtedy trzeba
specjalnego podejścia żeby pokłutym nie zostać …
ale co ja tam wiem, w końcu to Ty jesteś facetem i
ogrodnikiem, pewnie masz swoje sposoby 🙂
Ojjj nie do końca rację masz, albowiem i kwiat i
kobieta wymagające są:) Z jednym i drugim
ostrożnie trzeba, delikatnie, co by samemu nie
zostać pokłutym, ale i drugiej strony nie urazić 🙂
Sugerujesz, że aby tajemnice odkryć specjalnych
sposobów trzeba?? Cierpliwością i wytrwałością
się da radę 🙂
AAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!! A ja myslałam, że mieszkam na takim zadupiu, że nawet fale z wiezy tak ze 400 metrów ode mnie nie dochodzą!!!! I też to kółeczko na tym modelu moim widziałam!!! No proszę! Ale nie wpadłam na to, że to karta sim, bo a) nie mam PP, który jednocześnie byłby mądry i był ukochanym facetem. b)swojego smartfona odbiorę dopiero w kwietniu, z sieci chyba następnej po tej najstarszej, dodatniej, ten mam od cioci…kurna, no. Bo ja tez często niedostępna. Cholerka.
Dzięki Ci dobra kobieto!
A, i uważaj, te dotykowe lubią się łączyć z netem, tak sobie, od niechcenia, i potem oko bieleje, jak przychodzi rachunek……
no właśnie dokładnie o tym napisałam wyżej Desperowi… na ponad 100 zł mi natrzepał połączeń z netem, ot tak sobie, sam z siebie… o mało na zawał nie padłam jak to zobaczyłam więc… na ostrzeżenia za późno 😦 a z karta spróbuj, u mnie pomogło 🙂
Ręce opadają nad fachowością niektórych:)
Gdybym dostawała cudne smsy , a tylko głupia (niedouczona ) panienka stanęłaby mi na drodze w usuwaniu przeszkód w swobodnym ich przypływie, to tez bym miała super pomysły;)) – telefon z darmowej linii to było to! Zapewne widziała, że dzwoniłaś, więc nie miała wyjścia;)
że paniusia niedouczona to mnie wcale nie dziwi, w tym salonie panuje taka rotacja, że nawet jakbyś tam zaglądała co miesiąc, to i tak za każdym razem będą nowe twarze… a na brak tych specjalnych sms-ów nie mogę sobie pozwolić, więc działania musiałam podjąć radykalne… a poza tym, ja uparta jednostka jestem i byle czym się zbyć nie dam :))) buziaki Misia …
Na mój gust musiała Paniusia butów tak klawych jak Frytka nie mieć…tudzież torebki…tudzież uśmiechu. Trudno, żeby Paniusia dorzuciła jeszcze kartę sim..i to za darmo 🙂
no może masz i rację, dopiero przyparta do muru się ugięła 🙂
zmieniam jak rękawiczki…z różnych powodów,ostatnio wpadł mi do kibla i rynął ilka razy o glebę…więc i na ten już czas chyba(((
ja się jakoś tak przywiązuję i każdy kolejny model przeważnie mnie czymś zaskakuje, i niestety nie zawsze pozytywnie (no i ten nie był wyjątkiem)…
Różnice w udzielanych informacjach, rozbieżności itp. – już mnie chyba nic nie zdziwi 🙂
powiem Ci, że mnie jeszcze czasami dziwi i wkurza …. szczególnie wtedy, jak jest na moją niekorzyść oczywiście :))))
Natchnęłaś mnie tym telefonem. na małego posta
a poza tym – chodźmy już do domu, co? nie za dużo tej pracy?
Jakie do domu!! Dopiero o 20 do domu !!
To se siedź i do 21 😛 ja spadam za 20 minut ;P Miłego pracowania 🙂
a ja już spadłam 🙂 tak trzymaj Tygrys 🙂
Hehe, spadasz, a co dojrzałaś już?? Bo raczej za młoda na dojrzałą jesteś ooo!
nie cukruj, nie cukruj mi tu o wieku – bardzo dojrzała jestem,
rzekłabym, że moja twarz dzisiaj wygląda na lekko przejrzałą
nawet 😉
Aaaa, idę do domu i będę miała pizzę w ramach obiadu 😀 hehehehe
a ja nie mam pizzy… ja nawet obiadu nie mam 😦
chodź do mnie, będę robić o 16.30. Na 17.15 będzie gotowa. Poczęstujesz się 🙂
myślisz, że zajdę?… tfu!!! … dojdę? no to też mało fortunne
stwierdzenie 🙂 zdążę dotrzeć na czas?
Pizza o tej godzinie!! No wiesz!! No dobra ale z browarkiem ta pizza?? Bo bez browarka to trochę lipa 🙂
Desper, o 20-tej to po tej pizzy śladu już nie będzie więc…
o 20-tej? Po niej śladu nie będzie już o 17.30 😀 Kochana,
musiałaby gryźć, kopać i razić prądem 😀 wtedy by się
uchowała. Ewentualnie domownicy zapadliby na tajemniczą
chorobę odbierającą apetyt, wywołującą objawy zatrucia
pokarmowego. To jest druga możliwość, aby pizza się
uchowała 🙂
Ale to więc to znaczy co? zapraszasz mnie na pizzę u
Tygrysa??
no … myślałam, że Ty sam tak… bo o to piwo… więc ja
raczej … no wiesz, chciałam dać do zrozumienia, że
Twoje zapytanie jest bezprzedmiotowe 🙂
w takim razie Tygrys, jestem bez szans 😦
lecem! paaa! jak macie ochotę – to się pospieszcie 🙂
macie max 1,5 godziny, bo ja do domu mam bardzo
blisko 😉
no weź, 1,5 godziny? to chyba samolotem… tyle,
że ode mnie nie latają 😦 no to pojedzone, trza
se chociaż jakąś kanapkę zrobić, bodaj z samym
masłem …
no dobra, zeszło mi się, dopiero wstawiłam, będzie
za 20 minut. Wsiadaj w drimlajnera i lecisz!
dreamlinera???? to ja już chyba wolę tupolewem 🙂
a lećta czym chceta, tylko uprzedzi, że wsiada
na pokład i kiedy będzie – znaczy zapowie
sie wpierwej 😛
da znać, znaczy się, zapowie się, jak pode
drzwiami stać będzie… może być?
bedzie
I dlatego niejaka Frau Be, aby nie być trafioną szlagiem, wystrzega się jak ognia smarKfonów, pierdfonów i innych mało praktycznych pierdoletów. Przez telefon mam mieć możliwość porozmawiać albo porozumieć się za pomocą sms. Tyle.
w kwestii potrzebnych funkcji telefonu zgadzam się z Frau Be bez zastrzeżeń… tyle, że na rynku coraz mniej tych normalnych telefonów a coraz więcej superwypasfullopcjadotykfonów…. i czy się chce, czy nie, to w końcu i tak trzeba będzie z takiego skorzystać 🙂
A guzik! Salony walczą o klienta, więc grymaszę jak primadonna: albo mi dajecie normalny telefon, albo idę gdzie indziej. I jakoś zawsze się znajdują. Takie, jak lubię: małe, poręczne, z guziczkami i czerwone 🙂
daj Ci Boże jak najdłużej grymasić i wybrzydzać 🙂 a mnie się czerwone nie podobają …
To pestka, każdy ma swoje ulubione kolory.