Przeskocz do treści

poranek zombie….

3 lutego 2014

biologiczny budzik Frytki, nad wyraz sumienny i punktualny, także i dziś nie zawiódł… obudził Frytkę ciut świt ok. 6-tej …  lecz tym razem trafił na zdecydowany opór onej, znaczy Frytki… postanowiła nie dać się i mocniej zacisnęła powieki, jednocześnie usiłując wmówić budzikowi, że jeszcze nie czas… na chwilę się to udało, gdyż budzik zaskoczony taka postawą przez moment się zawiesił… jednakże po ok. pół godzinie odzyskał sprawność… ale, jak zapewne wiele osób wie,  obudzić się to jedno, a wstać to drugie…  pomimo zastosowania metody Desperado i to wykonywanej pod czujnym okiem (a właściwie głosem gdyż instrukcje wydawane były telefonicznie…) mistrza, efekt tegoż okazał się marny, aczkolwiek w tych warunkach i tak zadowalający… oczy miała Frytka otwarte  (lecz czy coś widziała?.. to sprawa dyskusyjna..), odmówiła jednak rączego wyskoczenia z łóżka… wygramoliła się, i w dużej mierze po omacku gdyż rozkład mieszkania (oraz walającego się w przedpokoju obuwia..) zna na pamięć, powędrowała ku łazience… po dokonaniu tego, czego dokonuje o poranku, udała się (wciąż na pamięć…) w kierunku pokoju Młodego… i chociaż prawie zawsze budziła go słowami znanej piosenki:  (ale zwykle bez stepowania, w końcu na dole też mieszkają ludzie..), to dziś wyszło jej coś w rodzaju burknięcia, sugerującego, że … ranek, choć wcale nie jest Good, to jednak nastał…. na to „radosne” powitanie Młody tylko mocniej naciągnął kołdrę na głowę… Frytka, westchnąwszy, nie dała za wygraną i siłą perswazji słownej, zmusiła Młodego, żeby na nią spojrzał…  to był błąd, gdyż wzrok ten mówił wszystko, ale nie „dzień dobry mamusiu kochana, jak miło Cię widzieć w ten cudowny i rześki poranek…”…   ciężki jest żywot matki – pomyślała Frytka, i wycofała na z góry upatrzone pozycji, czyli po prostu wyszła… w przedpokoju usłyszała skrzyp otwieranych kolejnych drzwi… dochodził ze strony pokoju Młodej… Frytka zamarła w bezruchu i czekała na rozwój wydarzeń… z otchłani drzwiowej wyłoniła się Młoda… z zamkniętym oczami, z włosami w nieładzie oraz z wyciągniętymi rękoma, idąc na macanego po ścianach, całkowicie ignorując Frytkę (że jej nie widziała, to zrozumiałe bo oczy miała zamknięte, ale na całe szczęście, nie poczuła też jej zapachu… nie wiadomo co by się mogło stać…),  udała się w sobie tylko wiadomym kierunku czyli do łazienki…

tak się właśnie dzieje, kiedy kończą się dwa tygodnie ferii….

From → Uncategorized

78 Komentarzy
  1. Nitager permalink

    Tak wygląda piekło – tam codziennie jest poniedziałek po feriach, albo po urlopie.

    • w takim razie muszę chyba zmienić swoje postępowanie i zwrócić się w odpowiednią stronę… 🙂

      • Nitager permalink

        Spokojnie, każdy ma takie piekło, jakie sobie wyobraża. Dlatego wolę mysleć, że w piekle jest wesoło, ciepło (ale nie gorąco), piękne kreolki roznoszą daiquiri i mojito, na scenie grają Gunsi (w oryginalnym składzie), a biblioteka od góry do dołu jest wypełniona powieściami Ludluma, Meissnera, Pratchetta i Sapkowskiego, których jeszcze nie czytałem!

        • ooooo, to ja mogę do tego Twojego piekła?…plisss, plisss, plisss….. ja sobie tam gdzieś w kąciku przycupnę, z książką… aha, i miałabym jedną malutką prośbę, taką tyci tyci… jakby mnie tak drinka jakiś taki jeden jedyny przystojniak (poza Tobą oczywiście 🙂 ) mógł przynosić?… 🙂

        • Nitager permalink

          Wiesz, nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś miała swoje własne piekło, pełne przystojnych Kreolów. Nasze piekła mogłyby nawet ze soba sąsiadować, żebyśmy mogli się nadal łatwo wzajemnie odwiedzać.
          Oczywiście, w moim piekle zawsze będziesz mile widziana, ale po co się ograniczać?

        • no dobra, może masz i rację, odwiedziny to jednak nie to samo, co zamieszkanie razem… jeszcze byśmy się zaczęli o rachunku kłócić i po co nam to?… i będę sobie mogła w spokoju „M jak miłość” obejrzeć bez narażania Ciebie na niepotrzebny stres…:)

    • teatralna permalink

      hehehe aleś trafił z tym piekłem Nitager w samo sedno!!!!!!!!
      ja wczoraj juz miałam Ci napisać Frty, że tragedia i w ogóle ale nie dałam rady, bo tragedia właśnieeeee buuuu

      • ale dziś już zdecydowanie lepiej…. chociaż, Młody pomimo, że niby go obudziłam, to i tak na pierwszą godzinę nie zdążył… on się długo szykował, a samochód nie chciał się sam odskrobać… i tyle, i poszedł na drugą … nic to, jest nadzieja, że do końca tygodnia wciągniemy się w rytm… 🙂

  2. Tygrys1012 permalink

    Po tym, jak w weekend pod wpływem „facetów w czerni”, po nocach śniły mi się odlatujące w kosmos koty, po tym, jak uroczo poinformowałam o tym drzemiącego małżonka, po tym, jak rozsądnie przez sen o tym z nim porozmawiałam, jak ponarzekałam, że mi głowę (te koty kosmiczne) zawracają, po tym jak się mało nie spaliłam ze wstydu, równocześnie starając się nie posikać ze śmiechu i nie zapłakać, żaden poniedziałek nie jest mi straszny. Szczególnie jak mnie z rana mąż wita krótkim „miau”.

    • mrrrrraauuuu, Tygrysku…. 🙂

      • Tygrys1012 permalink

        Żebyś wiedziała, jak mnie ciągnął za język, żebym szerzej coś o tych kotach opowiedziała! Za bardzo naciskał i się obudziłam. A potem była histeria śmiechu 🙂

        • ha ha ha, ja kiedyś opowiadałam o zbijaniu drewnianych skrzynek, mojej matce, siedząc w kuchni, na śpiąco oczywiście 🙂

        • Zdaje się że nałóg robótek ręcznych nie wychodzi na dobre, raz skrzynki, na dodatek drewniane, innym razem sweterki, ehhhhh kobiety to pleciugi jednak som 🙂
          Dzień dobry w ten rześki poniedziałkowy poranek 🙂

        • no bo jednak robótki ręczne na pleceniu poniekąd polegają, tak?… więc o co Ci chodzi Desperku?
          oraz to już nie jest poranek, to już prawie południe (choć ciągle rześkie… tak czy inaczej witaj serdecznie 🙂

        • Oczywiście o nic, nie chodzi, szkoda tylko, że tak szybko tracicie
          ochotę na dyskusje wówczas 🙂 Bo wielu ciekawych rzeczy można się
          by dowiedzieć 🙂

        • na Twoim miejscu, to jednak bałabym się o niektóre pytać…
          bo mógłbyś się dowiedzieć tego, czego nie powinieneś… a
          wtedy musiałbyś zginąć… 🙂

        • Pollyanna permalink

          powstrzymaj się chwile z tym uśmiercaniem. najpierw
          tortury :))))
          oraz współczuje ogromnie powrotu do rzeczywistości.
          nie słyszałam jednak tak gromkiego skrzypienia, jak
          w przypadku Despera, no tak, ale jednak tylko kobiety
          potrafią z klasą i po cichu się budzić 🙂

        • ależ oczywiście Polly, nigdzie nie jest napisane, że
          śmierć ma być szybka, jest tylko, że nieuchronna
          🙂 🙂 🙂
          no ja domyślam się, że nie słyszałaś żadnych
          niestosownych odgłosów, bo przecież żadna kobieta
          elegancka i z klasą (a do takich My obie się
          niewątpliwie zaliczamy…) nie pozwoli, aby jej
          cokolwiek skrzypiało… 🙂

        • Pollyanna permalink

          bo My nie tylko mamy klasę, ale i dobrze
          nasmarowane jesteśmy 🙂
          acha i mam nadzieje, że tortury będą bez żadnych
          ograniczeń, chociaż znając Ciebie i Twoją
          nieposkromioną wyobraźnię, mogę być absolutnie
          spokojna 🙂

        • a pewnie, że możesz być spokojna…. wachlarz
          możliwości dotyczących tortur mam szeroki, od
          pospolitych łaskotek po bardziej wyrafinowane
          formy… na przykład widok pięknego kobiecego
          ciała w seksownej bieliźnie, przy jednoczesnym
          uwiązaniu rąk torturowanego delikwenta do
          kaloryfera, co by nie mógł niczego dotknąć 🙂

        • Pollyanna permalink

          i zakneblowaniu, żeby nie mógł się oblizywać i nie
          tylko się……:)

        • no z tym to się zastanówmy, bo jak na ten przykład
          katar będzie miał?… to przedwcześnie zejdzie z
          tego ziemskiego padołu, a przecież nie o to Nam
          chodzi… 🙂

        • Pollyanna permalink

          widzę, że przewidziałaś wszystko 🙂
          no jasne, że tortury musza trwać i trwać 🙂 tylko,
          że taki z katarem nie na wiele może się przydać,
          jeszcze zarazi jakimś cholerstwem albo trzeba mu
          będzie co chwila nos wycierać i nici z dobrej
          zabawy

        • masz rację Polly, przecież facet z katarem to już
          właściwie sam z siebie umiera w strasznych (według
          niego oczywiście…) katuszach więc dodatkowe
          torturowanie takiego, to już byłoby bestialstwo…
          w takim razie faktycznie, trzeba wybierać zdrowe
          jednostki… 🙂

        • Pollyanna permalink

          i wytrzymałe 🙂 zabawa musi trwać 🙂
          faktycznie facet i katar to zjawisko najgorsze z
          najgorszych. szpital na peryferiach 🙂 łatwiej sobie
          poradzić z pożarem niż z taką marudną, rozmemłaną
          jednostką 🙂

        • dlatego takie słabe sztuki zostawimy tym kobietom,
          które lubią matkować… My, jako prawdziwe silne
          kobiety nie będziemy się w to bawić… 🙂

        • He, he, he drogie panie 🙂 he, he, he że tak raz
          jeszcze se hehe zrobię, moje drogie panie tortur
          się wam zachciało, ehhhh białogłowy, jakież to Wy
          tortury możecie stosować, ehhh rozśmieszyć jeno
          potraficie, a prawdziwie to jakby się tylko jeden
          z drugim, no facety rzecz jasna, naburmuszył to
          zaraz by te wasze tortury w sina dal, uleciały.
          Przecież Wy serduszka miękkie macie, robaczka,
          pajączka nie skrzywdzicie, tylko z krzykiem
          uciekacie a silnego jak tur faceta torturować
          chcecie ?? Lepiej obiadkiem się dla owego
          zajmijcie 🙂

        • Desper, Ty Nas nie lekceważ, bo się mocno zdziwisz…
          może i w pierwszym momencie uciekamy przed
          robaczkiem czy pajączkiem, ale tylko po to, aby
          za chwilę, z okrzykiem bojowym na ustach, utłuc
          takiego kapciem albo gazetą… wiec, jak widzisz,
          nie zawsze mamy miękkie serduszka.. nie doceniasz
          nas, mój drogi, nie doceniasz… dziwi mnie to,
          bo zawsze twierdziłeś, że wkur… , no
          zdenerwowana kobieta, to pół tygrysa, a reszta
          komandosa… a jeszcze jak trafisz na PMS …:)

        • No właśnie własnie, z czym do ludzi? Z kapciem?
          Z gazetą?? Frytuniu serduszka macie jednak miękkie
          ummm a w jakim mięciutkim opakowaniu ummmm
          poezja 🙂

        • z gazetę to do wszystkich sześcio i ośmionożnych
          stworzeń, posiadających czółki, szczękoczółki,
          skrzydełka, żądła i inne takie, nikomu
          niepotrzebne dodatki… chociaż… widok kobiety
          w papilotach, szlafroku, kapciach, z gazetą w
          ręku i petem na wardze mógłby być, dla
          niektórych z Was, niezłą torturą… jak widzisz,
          nawet to można wykorzystać… Nasza pomysłowość
          nie zna granic, tak jak wyobraźnia … 🙂

        • Pollyanna permalink

          dokładnie tak!! i nie zapominaj o pożółkniętej
          stylonowej halce, której odpadły koronki hihihihi
          wyobraźnię mamy nieokiełznaną wręcz 😀

        • mogłabym dorzucić jeszcze resztki wczorajszego
          makijażu, powieki w niebieskiej tonacji,
          rozmazany czarny tusz, usta w karminowej
          czerwieni, ale nie wiem, czy by to któryś
          zniósł 🙂

  3. Mój poranek zawsze tak wygląda, jak muszę wstać przed dziewiątą.

    • nie no, ja zawsze wstaję przed 9-tą, więc spoko 🙂
      ale raz na jakiś czas, zdarza mi się tak jak dziś, nie chce się po prostu …

    • Nitager permalink

      Oj! Przed dziewiątą? Ja już wtedy nie pamiętam, że w ogóle spałem…
      A, rozumiem, jest rano, komórka leży do góry nogami i pomyliły Ci się cyfry! Chciałaś powiedzieć: przed szóstą! 😉 Teraz się zgadza – masz tak jak ja! 😉

      • no oczywiście Nit, że tak, gdyż i ponieważ 6-ta też jest przed 9-tą… czyż nie? 🙂

        • Nitager permalink

          Czyli w zasadzie, to ja wstaję przed południem… Tylko dlaczego tak bardzo chce mi się spać?

        • też często tego nie rozumiem… no ale, jak mówi stare przysłowie pszczół: „są na tym świecie rzeczy, o których się ani Frytce, ani nawet Nitagerowi nie śniło…” … szczególnie przed 6-tą… 🙂

  4. Anonim permalink

    Znam ten ból:) Mina budzonego dziecka jasno odzwierciedla jego myśli:))
    Na szczęście u nas od dziś ferie:)))
    budzik biologiczny obudził o 9:))

  5. Jednym słowem, skoro Frytka, taka niezdyscyplinowana jest, taka oporna też, to…….nie ma innego wyjścia jak osobiście dokonać stosownego budzenia, czyli przećwiczyć cały proces budzenia zgodnie z zaleceniami mistrza Desperado, po czym zapodać nagrodę, jadnakowoż, w celu zapobieżenia nadmiernemu rozleniwieniu się budzonej nagrodą będzie ………………….. zaprawa poranna ooo:)
    Witam ponownie 🙂

    • wiesz co Desper?… Ty gorszy jak kapral w wojsku (tak słyszałam, bo sama nie doświadczyłam…) … se sam weź taką nagrodę, wiesz?!…
      oraz … a właściwie nie bo się ofochałam, o!

      • Ależ Frytuniu droga jesteś wielce niesprawiedliwa, winnaś docenić fakt, że z poświęceniem wielkim proponuję poznanie sztuki szybkiego otwierania zaspanych oczu, opanowania tajnik szybkiego budzenia się jak też wręcz natychmiastowego rozbudzenia się i otrzymania jeszcze nagrody !! Wobec powyższego ofochanie się na moja skromną osobę uważam za wielce krzywdzące, bezzasadne, wykonane z naruszeniem podstawowych praw człowieka, zagwarantowanych w Konstytucji !! Uważam, że foch jest rodzajem kary , wymierzanej przez piękniejszą część społeczeństwa, wobec czego przysługuje nam brzydalom sprawiedliwy proces, prawo do obrony tudzież odwołania się od wyroku do instytucji nadrzędnych, czego n zapewniono mi. Wobec tak jawnej bezprawności, wnoszę stosowny protest, żądam uchylenia wyroku, uznania mnie za niewinnego, oraz przeprosin !!

        • ha ha ha, i jeszcze raz ha ha ha oraz phi!!!… chciałam Ci tylko uświadomiść, że w stosunku do przewinienia Twego (jakim było proponowanie mi w nagrodę porannej zaprawy, zamiast chociażby napoleonki…. o kawie do łóżka nie wspomnę) i tak zostałeś potraktowany łagodnie, zgonie z taryfikatorem, najmniejszym wymiarem kary, gdyż i ponieważ, mogłeś zostać potraktowany fochem na maksa, tudzież tym najgorszym, czyli fochem z melodyjką i przytupem… wobec powyższego, sprzeciw Twój uważam za bezzasadny i jako taki podlega on oddaleniu … 🙂
          aha, i wyższej instancji już nie ma …

        • Ot i kobieca nadgorliwość, gdzie i kiedy powiedziałem, że owa zaprawa ma być w stylu wojskowym, owszem rozumiem, że fryzura rekruta zobowiązuje do pewnych zachowań, ale…….. przecież nie miałem zamiaru Cię wyganiać w szortach i podkoszulku na dwór, ot wiesz to taka zaprawa, przed wyprawa do pracy czyli kawka ciasteczko i kilka minut intensywnej gimnastyki ……..na łóżeczko, ale skoro nie no to sorry memory nic na siłę 🙂

        • Desper, nie obrażaj mojej inteligencji … zaprawy znam dwie: murarską i wojskową… w zestawieniu ze słowem „poranna”, murarska odpada… i wcale nie wierzę w Twoje zapewnienia o szortach i podkoszulku… no dobra, może nie wygoniłbyś mnie na dwór teraz, w zimie, ale na deszcz na ten przykład?… w końcu nie raz i nie dwa proponowałeś wybory na miss mokrego podkoszulka…
          i nie stawiaj mi tu przed wzrokiem ciasteczka, bo ja się odchudzam, o!!

  6. Monteki permalink

    Oto przerażający obraz „młodego pokolenia 40+”, w niektórych przypadkach może 30+…Jeden Kollega 3 godziny walczy z powiekami i tylko one z rańca jakoś takoś mu „stają”, tym, wstają…Drugą Kolleżanka prowadzi poranne konwersacje z budzikiem…To co ja mam powiedzieć…Młody Poranny Bóg. Otwieram oczy, widzę obok siebie piękną boginnię (czyt. żona, kto wie, może to czyta…)…Natychmiast wstawają mi i powieki i różne takie…którymi budzę boginnie…Dobydzywamy się tak troszeczkę, po czym w euforii i radosnych plasach wstajemy…A teraz krótko – O godzinie 9.00 jestem już w Fitness Klubie…Wiadomo – Bycie Młodym Bogiem po 40-tece zobowiazuję…No to czuwaj zuchy !!!

  7. Monteki permalink

    Aaaaaa kurna ! I Dzień dobry w to piękne południe…

    • Monti, tak normalnie to wstaję ok. 6-tej, bez żadnych problemów, o 8.15 (po wypchnięciu latorośli do szkoły..) jestem w fitness klubie (bycie boginią po 40-tce zobowiązuje..) … niestety, raz na jakiś czas, trafiają się takie dni jak dziś… a nie ma obok mnie żadnego Porannego Boga (młodego ani … młodszego…), który by mnie od rana w euforię wprawił więc… mogę sobie pomarudzić i już …
      oraz dzień dobry 🙂

      • Monteki permalink

        Ohohoho ! O 8.15…Hm, też bym tak bywał, ale dobudzanie Młodej Boginni zajmuje nieco czasu…:)…Czy do klubu idziesz na czczo ? Czy też zdążyłaś z rańca już się zaprzyjaźnić z michą…

        • zjadam kanapkę i wypijam kawę, bez tego ani rusz … 🙂

        • Monteki permalink

          Rozsądnie…względnie rozsądnie…tylko skoro to z rańca, to dobrze jest podczas treningu dużo pić…Ja także kawuśkę sobie serwuję przed ćwiczeniami (cardio)…Dlaczego ? Bo lubię…

        • ależ ja zawsze ze sobą mam butelkę wody mineralnej 🙂
          a dlaczego względnie rozsądnie?

        • Monteki permalink

          Ponieważ kto wie co to za kanapka…może to być kanapka
          zawierająca np.120 kcal, a może być to „kanapkowy babol”
          z 500 kcal…Nie wiem co sobie przygotowujesz ? Jedno i
          drugie jest kanapką…:)

        • no dobra, chleb niby „ciemny z ziarnem” ale co on tam
          ma za skład, to ja nie wiem, do tego jakaś szynka i
          pomidor albo papryka 🙂

        • Monteki permalink

          To w porzo…taka kanapka Cię nie zabije…tylko nie jedz
          bezpośrednio przed treningiem…

        • no jem tak. ok 7-mej, z domu wybywam o 8-mej,
          ćwiczę ok. 1- 1,5 godz. (naprzemiennie, jeden
          dzień siłowe + rowerek, drugi dzień
          aerobowe…) a potem do pracy… 🙂

  8. Monteki permalink

    Może zacznij „nowy wątek”…cosik obcina brzegi…

  9. Monteki permalink

    Oczywiście trudno jest mi okreslić czy akurat w Twoim przypadku to dobrze czy nie…Nie wiem jaką posiadasz wydolność, na ile masz wysportowane ciało…I główne – Jaki cel sobie założyłaś ? Ja zawsze rekomenduje dwa podejścia do treningów: jeśli trening ciężki i intensywny, to krótki 40 minut wystarcza…no max. godzina (ale trzeba znac człowieka i jego mozliwości)…Jesli trening lekki to może byc spoko 1,5 godziny. Chociaż tak czy inaczej ja osobiscie przez pierwszy rok nie polecam treningów krótszych od 40 minut i dłuższych niż 60 minut…bez względu na założony cel…

    • jak mam trening siłowy, to ćwiczenia + rowerek zajmują mi ok. 1,5 godz., bo nie śpieszymy się za bardzo, aeroby równo godzina, 30 min bieżnia, 20 min narciarz i 20 min rowerek 🙂
      a założenia?… chcę schudnąć, ok. 10 kg, może być do wakacji 🙂

  10. Monteki permalink

    Może zajśc taka oto reakcja…nie musi, a może: po godzinnym treningu siłowym Twoim mięśniom zabraknie glikogenu, tzn. moc Cię opuści i fiuuut….skoro zabraknie, to jesteś w stanie kataloblizmu mieśniowego, to znaczy, że Twoje ciało z wielkim apetytem żre Twoje mieśnie….w nich kryje sie smaczniutkie białeczko…i ciałko zaczyna wpierdzielać go bez opamiętania…idziesz na rower będąc już w stanie katabolizmu i wykrzeszasz z siebie jeszcze więcej enegdżi…i „wypracowane” wcześniej mięśnie idą biegać – po prostu maleją…Ale nie maleje za to tłuszczyku. Ot, taka sztuczka magiczna…I naród sie dziwi….Kurdę ! Ćwiczę, ale nie chudnę, to znaczy chudnę, ale nie w bioderkach, udach i brzuszku…Co jest kuźwa ! Mało tego – ćwiczę i tyję ! Ratunku…Często trening 1,5 godzinny przynosi więcej minusów niz plusów…Podkreślam, tak nie musi być w Twoim przypadku – wszyscy jesteśmy inni. A żeby Frytencja wiedziała co i jak…to KONIECZNIE ! KUŹWA KONIECZNIE ! Zakłada sobie zeszycik, w którym zapisuje ile danego dnia zjadła kilokalorii…(zapisuje wszystko, nawet łyżeczke cukry czy oleju). Oczywiście najpierw obicza swoje dzienne zapotrzebowanie w dniu treningowym i nie treningowy…Czyli próbuje znaleźć dla siebie „punkt krytyczny’…nie mylic z „punktem g” (to dwie różne rzeczy). I stara się Frytella tak skompilować sobie trenngi, aby „gubić” tygodniowo ok.1 kg masy ciała…gubienie powyżej tej wartości najczęściej powoduje utrate także masy mięsniowej…Ale oto, Frytella zapierdziela na rowerku, bieżni i jakich tam innych kocobołach…A ja sie pytam – Jaki Frytka ma puls, czyli tętno podczas wykonywania tych ćwiczeń ? Znaczy się cardio…

    Oczywiście powyższe, to skrót całości…

    Ale sie kurdę rozpisałem…To będzie na moim blogu tematycznym….

    • no właśnie widzę, że troszku Ci się dużo skrobnęło, już miałam Ci zaproponować, żebyś mi to na maila napisał 🙂
      co do tętna, sugerowane przez „maszynę” przy moim wieku i wadze ok. 116-120, a ja mam ok. 140 +- 4.. więc pewnie nie za dobrze … kurde, zaczynam się zastanawiać od czego ja mam trenera?? …bo myślę, że w głównej mierze od bajerowania …chociaż muszę przyznać, że dwa lata temu (z tym samym trenerem) faktycznie osiągnęłam to, co chciałam, tyle, że zaprzepaściłam wszystko 😦

  11. Monteki permalink

    Użyj takiego algorytmu: 220 – Twój wiek x 0,75. Otrzymasz oczywiście przybliżona wartość. Jakakolwiek odchyłka +/- 10 uderzń na minutę jest wciąż ok. Cały czas będziesz znajdowała się w strefie spalania tłuszczu…Nie wiadomo także czy maszyna jest odpowiednio skalibrowana. Dlatego jeśli ktos chce byc blizej prawdy, to dobrze jest kupić sobie pulsomet (tętnometr). Zdarza się, że te same maszyny w klubie mają „odchyłki”. Dlatego polecam ćwiczenie na jednej i tej samej (jak sie uda…)…której z tych choler trzeba zaufać…

    • dzięki Monti, jak nie wiem co… przez te parę komentarzy powiedziałeś mi tyle rzeczy, ile mój trener przez pół roku nie raczył … gdybyś potrzebował kiedyś jakiejś porady notarialnej, to z chęcią się odwdzięczę… 🙂
      i oczywiście czekam na wpisy na blogu, będziesz miał we mnie wierną czytaczke, no rzekłabym, fankę… kolejną 🙂

  12. Monteki permalink

    Każdy trener prowadzi zajęcia dla kasy…to zupełnie normalne…i będzie wyciągfał kasę tak długo jak tylko sie da…Dlatego ja będe pisał o tym czego trener bez kasy nie powie…Poza tym trener jest obok Ciebie…widzi Twoje postępy lub nie i może zawsze zweryfikować sejse treningowe…Jeśli tylko zna sie na rzeczy. Ale Twój sie pewnie zna skoro juz Cię raz prowadził…

  13. Monteki permalink

    Frytka…czytaj uważnie to co będę pisał…próbuj i eksperymentuj, to jedyna droga. Musisz znaleźć „swoje”…Nie ma uniwersalnych treningów oraz diet dla każdego…Natomiast rozwaga jest bardzo ważna…lepiej małymi kroczkami, ale do przodu…niż na maksa i do grobu…

  14. Ewa permalink

    wszyscy się podszkolą :)))

  15. Bo dwa tygodnie to o miesiąc za krótko !!!

  16. Frytka u mnie spokój , ferie się zaczęły, ale bojowo zaharowałaś mnie na przyszły tydzień…
    Nie wiem jak to zdzierżę 🙂 buu
    Pozdrawiam

    • zdzierżysz, Asia, bo Ty, tak jak ja, twarda kobieta jesteś… a takie jak My się nie poddają 🙂
      miłego wieczoru…

Dodaj odpowiedź do desperado Anuluj pisanie odpowiedzi